Zamiast obiecanych 50 mln zł na odbudowę po powodzi gmina Bieruń na Śląsku dostała na razie tylko 18 mln zł rządowej promesy. Szkody, które rok temu wyrządziła w mieście wielka woda, oszacowano na ponad 60 milionów złotych.

Lokalne władze cały czas walczą o pozostałe 30 mln zł. Bez tych pieniędzy miasta po prostu nie da się odbudować. Negocjacje, dyskusje i próby pozyskania jak największej ilości tych pieniędzy. Chcielibyśmy, żeby te pieniądze dotarły do nas jak najszybciej i żebyśmy wreszcie mogli normalnie żyć - mówi rzecznik urzędu miasta.

Słaby strumień rządowych pieniędzy to nie jedyny problem. Kolejnym są skomplikowane procedury, które torpedują odbudowę infrastruktury. Rok po powodzi niemal niczego nie udało się naprawić. Przetargi są rozpisane i czekają na rozstrzygnięcia. Dziś w Bieruniu ma pojawić się Donald Tusk. Samorządowcy zapowiadają zwrócenie się do premiera z prośbą o pomoc.