Druga fala powodziowa na Wiśle ma dotrzeć do Warszawy w nocy z soboty na niedzielę. W poniedziałek przekroczy stan alarmowy. Wobec optymistycznych prognoz pogody liczymy jednak, że stolica będzie bezpieczna - mówił wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski.

Fala powodziowa jest obecnie w rejonie powiatów lipskiego i zwoleńskiego, gdzie ogłoszono stan alarmowy. Stan wody jest monitorowany i na razie jest pod kontrolą. Liczymy, że zapowiadana słoneczna pogoda także nam pomoże. Możliwe jest jednak kolejne pogorszenie sytuacji, wszystko zależy od ilości opadów w Karpatach i przybierania wody w Sanie. Należy także pamiętać, że wały są mocno nasiąknięte po poprzedniej fali - powiedział Kozłowski podczas konferencji prasowej w stołecznym Ratuszu.

Jak zaznaczył, podczas pierwszej fali powodziowej najbardziej ucierpiały gminy Słubice i Gąbin, po przerwaniu wału w Świniarach. Obecnie w związku ze zbliżającą się drugą falą trwają prace nad odtworzeniem zapory przeciwpowodziowej, co najszybciej można osiągnąć poprzez zbudowanie kolistego wału z worków z piaskiem wokół wyrwy powstałej w wale, to jest obecnie czynione przy wsparciu wojska - dodał wojewoda.

Odnosząc się do gwałtownych burz, jakie w środę i czwartek przeszły nad Warszawą i okolicami powodując liczne podtopienia oraz zalania piwnic, garaży i ulic, zaznaczył, że nie były one anomalią pogodową. Mimo to ich skutki okazały się uciążliwe, zwłaszcza dla mieszkańców Ursynowa i powiatu piaseczyńskiego. Pragnę jednak podkreślić, że nikt w sposób stały nie został ewakuowany, a sytuacja do dzisiejszego wieczora powinna zostać opanowana - zaakcentował Kozłowski.

Młodszy brygadier Waldemar Dejneko z Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej zapewnił, że straż do usuwania skutków podtopień i zalań skierowała wszystkie możliwe siły, także ściągnięte z sąsiednich powiatów. W powiecie piaseczyńskim w akcji udział bierze 49 samochodów strażackich i 250 strażaków. Musimy jednak pamiętać, że zbyt szybkie wypompowywanie wody z zalanych budynków może naruszyć ich konstrukcję, a ponadto nie ma sensu, jeżeli okolica jest również zalana i nie mamy gdzie odprowadzać wody. Jednak jesteśmy dobrej myśli, bowiem jej poziom opada średnio 10-15 cm na godzinę - podkreślił Dejneko.