Sytuacja w Sandomierzu jest coraz bardziej napięta. Całą noc trwała tam walka o utrzymanie wałów na Wiśle. Niestety, była to przegrana batalia. Pod wodą znajduje się prawie cała prawobrzeżna część miasta. Wały zaczynają przepuszczać coraz więcej wody. Zagrożona jest huta szkła. Jej pracownicy mówią wprost: To jest koniec huty.

Heroiczna obrona huty szkła trwała całą noc. Na razie udało się nie dopuścić do tego, by woda wdarła się do zakładu. Sytuacja jest jednak cały czas krytyczna, bo - jak usłyszał reporter RMF FM w sztabie kryzysowym wały aż trzeszczą.

Na terenie huty jest około 300 osób. Są to strażacy, mieszkańcy pobliskich bloków i pracownicy. Kolejni ludzie zgłaszają się do pomocy przy sypaniu wału, bo każda para rąk jest na wagę złota. Każdy z nich wierzy, że ocalą zakład.

Część pracowników opuściła już teren huty. Policjanci wycofali ich za ostatnią drogę dojazdową do zakładu, która biegnie po wale przeciwpowodziowym. Gołym okiem widać, że osiągnął on kres wchłaniania wody. Rzeczywiście jest dosyć źle, bo zaczynają przepuszczać te wały, które są teraz zasypywane przez tych wszystkich ludzi, którzy mieszkają na hucie. Myślę, że tylko wiara tych ludzi pomoże utrzymać dalej hutę w takim stanie, w jakim jest - mówi jeden z mieszkańców Sandomierza.

Dobrych wiadomości nie mają strażacy. Nie jesteśmy pewni tych starych wałów, czy one wytrzymają taki napór wody, w takim czasie. Jest krytycznie - mówi strażak, z którym rozmawiał reporter RMF FM. Jeśli woda przerwie wał i zaleje piece rozgrzane do tysiąca stopni - skutki będą tragiczne.

Ewakuacja 3 tysięcy mieszkańców

W jednym miejscu Sandomierza rozgrywa się dramatyczna batalia o hutę, a w drugim - zaledwie kilkaset metrów dalej - odbywa się walka z czasem o każdą ewakuowaną osobę. Na brzegu kłębią się tłumy ludzi. Jedni schodzą z policyjnych łodzi, bo zostali właśnie ściągnięci z dachów budynków; inni za wszelką cenę chcą dostać się do swoich zalanych domów. Ci ostatni chcą dowieźć bliskim wodę, pieczywo czy butle z gazem.

Niektórzy są tak zniecierpliwieni, że chcą tam płynąć na pontonach kupionych w supermarketach. Człowieku, nie szykuj się tym pontonem, jak chcesz żyć. Życie chyba ważniejsze - mówi jeden z mężczyzn. Panie, ja do domu jadę - odpowiada zdesperowany mieszkaniec Sandomierza.

Wcześniej ewakuowanych zostało 3 z 4,5 tysiąca mieszkańców, którzy znajdowali się w zalanej części Sandomierza. Wyprowadzanie ludzi z zagrożonych terenów trwało całą noc. Ze względu na to, że było ciemno, jeździły tam tylko amfibie. Wywiozły one kilkadziesiąt osób, które dzwoniły z prośbą o pomoc.

W trakcie nocnej ewakuacji pojawił się problem z zalanymi i wybijającymi szambami. Strażacy próbują je doraźnie zabezpieczać, żeby nie doszło do skażenia tego terenu.

Większość ewakuowanych noc spędziła w szkołach. Wczoraj woda sięgała do drugiego piętra domów. Osoby, które wysiadały z łodzi czy amfibii w większości ewakuowały się z domów z tym, co mają na sobie. Stracili dorobek całego życia. Informacja, że coś udało się uratować, jest po prostu bezcenna.

Paradoksalnie, im dalej od brzegu Wisły, tym bardziej sytuacja w Sandomierzu się pogarsza. Już kilkadziesiąt metrów za mostem droga już całkowicie chowa się pod wodą. Zalane są osiedla oddalone od Wisły - tam wdziera się woda z przerwanego wału przed Sandomierzem. Strażacy bez przerwy wypływają łódkami po kolejne osoby, które alarmują, że woda zalewa ich domy.

Jeden z internautów, zberek, był w miejscu, gdzie został przerwany wał, nakręcił film [Obejrzyj...] i zrobił zdjęcia [Zobacz...]

Zalane wsie w okolicach Sandomierza

Najbardziej zagrożonymi wsiami w okolicach Sandomierza są: Trześń, Sokolniki i Furmany. Tam poziom wody podnosi się z minuty na minutę. Na ewakuację czeka kilkaset osób.

Te wsie leżą na południowy wschód od Sandomierza, a więc w górę Wisły. Choć w samym Sandomierzu woda opada, jej poziom w okolicznych wsiach się podnosi. Wszystko dlatego, że oprócz Wisły wylała jeszcze mała rzeczka Trześcianka, która przerwała wały powodziowe. To tam teraz w pierwszej kolejności strażacy wysyłają łodzie, które mają pomóc w ewakuacji ludzi. To były sekundy, trzeba było wejść na strych i siedzieć całą noc. Nie było innego wyjścia - mówi mieszkanka jednej z podtopionych wsi.

Do uwolnienia z coraz bardziej zalewanych domów jest kilkaset osób. Osoby starsze, zmarznięte lub przemoczone trafiają wprost do karetek pogotowia albo do namiotu medycznego.

Jeżeli Twoja miejscowość również ucierpiała w ulewach, daj nam znać na Gorącą Linię RMF FM. Czekamy na zdjęcia, filmy i informacje o utrudnieniach. Informujcie o tym, jak zmieniła się sytuacja od wczoraj.

Sprawdź aktualizowaną na bieżąco informację "Polska pod wodą - informacje od Was minuta po minucie". Poinformuj nas i innych! Mapa powstała na podstawie informacji nadesłanych przez słuchaczy i internautów RMF FM na Gorącą Linię.


Pokaż Polska pod wodą. Powódź maj 2010 na większej mapie

Mariusz Piekarski