W Dobrzykowie poziom wody w rozlewisku ogrodzonym workami z piaskiem obniżył się o kilka centymetrów. Jeśli tamtejsze wały przetrwają noc, to we wtorek mieszkańcy z okolic zagrożonych zalaniem, będą mogli odetchnąć z ulgą.

W Dobrzykowie na zalanych terenach trzeba było przerwać w poniedziałek wał, by woda wracała do koryta. Poziom wody w rozlewisku ogrodzonym workami z piaskiem obniżył się o kilka centymetrów. Przez wyrwę, która cały czas jest poszerzana, coraz więcej wody zaczyna wracać do koryta Wisły.

Z każdą godziną wały są coraz słabsze, a ratownicy coraz bardziej zmęczeni. Odkąd woda zaczęła delikatnie opadać, strażacy i żołnierze muszą jeszcze bardziej wzmóc czujność i pilnować umocnień, a o to coraz trudniej - mówił wojewoda Jacek Kozłowski po spotkaniu sztabu kryzysowego.

Zadanie na tę noc to poszerzanie wyrwy dla odpływu wody. Do tej pory z zalanego terenu ewakuowano ponad 2000 osób i wciąż - tak jak wszędzie - są tacy, którzy tej ewakuacji odmawiają.

Powyżej Płocka w Świniarach od poniedziałku przez wielką wyrwę w wałach przepływa co sekundę prawie 900 metrów sześciennych wody. To niewiele mniej niż średni przepływ całej Wisły na tym odcinku. Rzeka niesie jednak kilka razy więcej wody, ale i tak wyrwa sprawiła, że zagrożenie powodzią poniżej Płocka zmalało.