W czeskiej kopalni CSM w Stonawie koło Karwiny, gdzie przed tygodniem zginęło 13 górników, w tym 12 Polaków, wznowiono wydobycie węgla - powiedział w czwartek agencji CTK rzecznik Kopalń Ostrawsko-Karwińskich (OKD) Ivo Czelechovsky.

W czeskiej kopalni CSM w Stonawie koło Karwiny, gdzie przed tygodniem zginęło 13 górników, w tym 12 Polaków, wznowiono wydobycie węgla - powiedział w czwartek agencji CTK rzecznik Kopalń Ostrawsko-Karwińskich (OKD) Ivo Czelechovsky.
Ratownicy na terenie kopalni w Stonawie /PAP/Łukasz Gągulski /PAP

Rejon katastrofy odcinają tamy, za którymi panuje wysokie, grożące wybuchem stężenie gazów. Czelechovsky poinformował, że pracę na pierwszej zmianie podjęło 370 górników. W ciągu dnia zmieni się 600 osób.

To niedobra praca i stała się tragedia. Wciąż ryzykujemy - mówił agencji CTK jeden z górników, który przyznał, że zastanawiał się nad zmianą zatrudnienia. To takie nieprzyjemne uczucie. Wszyscy zastanawiamy się, co zastaniemy na dole, co się dzisiaj wydarzy - powiedział inny górnik z porannej zmiany.

Jak oświadczył Czelechovsky, wciąż trwają prace przy czterech tamach odcinających rejon katastrofy od reszty kopalni. Odcięty jest obszar o powierzchni 500 metrów na 500 metrów. Za tamami panuje bardzo wysokie stężenie wybuchowych gazów, a do odciętego chodnika wtłaczany jest azot.

W ciągu najbliższych dni i tygodni sytuacja za tamami będzie monitorowana za pomocą specjalnych sond. Dane będą analizowane i dopiero na ich podstawie urząd górniczy może wydać zezwolenie na wejście ekip w rejon katastrofy w celu wydobycia na powierzchnię pozostałych pod ziemią ciał dziewięciu ofiar katastrofy. Jedne zwłoki wydobyto bezpośrednio po wybuchu, a kolejne trzy ciała w niedzielę tuż przed przerwaniem prac w rejonie wybuchu.

20 grudnia w chodniku na głębokości 800 metrów doszło do wybuchu metanu. Zginęło 13 górników - 12 Polaków i jeden Czech. Przy budynku kopalni wciąż płoną znicze upamiętniające ofiary tragedii.

Stan górników rannych po eksplozji metanu w czeskiej kopalni pozostawał w czwartek rano bez zmian - powiedziała rzeczniczka szpitala w Ostrawie Nada Chattova. Jeden z nich jest w stanie krytycznym, ma rozległe oparzenia i znajduje się w śpiączce farmakologicznej.

Trudno zakładać, że stan rannego zasadniczo zmieni się z dnia na dzień. Leczenie będzie długotrwałe - podkreśliła rzeczniczka.

Jak przekazała Chattova, ordynator Kliniki Medycyny Rekonstrukcyjnej Ladislav Petrasz jest zdania, że jest zbyt wcześnie, by mówić o poprawie lub pogorszeniu się stanu zdrowia rannego. Ordynator uważa, że są niewielkie postępy, które pozwalają na optymizm - powiedziała Chattova. Chory jest podłączony do aparatury podtrzymującej życie i znajduje się na oddziale intensywnej opieki medycznej.

Drugi z górników ma oparzenia około 10 proc. powierzchni ciała. Jest w stanie stabilnym. Przebywa w standardowym pokoju szpitalnym - powiedziała Chattova. Poinformowała, że chory komunikuje się z lekarzami, którzy zajmują się nie tylko oparzeniami, ale także innymi obrażeniami, do których doszło podczas wybuchu.

Rzecznik kopalni zapowiedział, że w czwartek i piątek rodziny ofiar zaczną dostawać wsparcie od firmy OKD. Jak wyjaśnił, w pierwszej kolejności wypłacane będą zapomogi, a dopiero po Nowym Roku do górniczych rodzin trafią pełne odszkodowania w wysokości ponad 9 tys. euro.

Wejście w otamowany rejon kopalni możliwe za kilka miesięcy

Możliwość bezpiecznego wejścia w otamowany rejon kopalni CSM Stonawa, gdzie wciąż są ciała 9 górników zabitych przez wybuch metanu, może pojawić się nawet za 2-3 miesiące lub później - powiedział prezes Czeskiego Urzędu Górniczego (Cesky Bansky Urad - CBU) Martin Sztemberka.

Prezes zapewnił, że wszystkie okoliczności tragedii w kopalni, w której przed tygodniem w wyniku zapalenia i wybuchu metanu zginęło 13 górników (wśród nich 12 Polaków), zostaną do końca wyjaśnione. Do udziału w ustalaniu przyczyn katastrofy zaproszono prezesa polskiego Wyższego Urzędu Górniczego (WUG) dr. Adama Mirka oraz dyrektora w tym urzędzie Zbigniewa Rawickiego.

W czwartek przedstawiciele strony polskiej spotkali się w Ostrawie z szefem CBU oraz kierownictwem okręgowego urzędu górniczego w tym mieście, który - zgodnie z czeskimi przepisami - zaraz po katastrofie wszczął postępowanie wyjaśniające w sprawie jej przyczyn i okoliczności. W skład zajmującego się tym zespołu wchodzą, oprócz przedstawicieli czeskiego nadzoru górniczego, także związkowcy oraz - jako obserwatorzy - przedstawiciele kopalni. W miarę potrzeb w prace będą też angażowani eksperci.

Chcemy do końca wyjaśnić wszystkie przyczyny i okoliczności tego wypadku - taki jest nasz cel i wierzę, że tak się stanie - powiedział P prezes Sztemberka, oceniając, iż jeżeli do katastrofy przyczyniły się jakieś błędy lub naruszenie przepisów bezpieczeństwa, komisja będzie w stanie to wykryć.

To, że polski urząd górniczy został przez czeskie służby zaproszony do prac komisji powypadkowej, to dobra wola pana prezesa Martina Sztemberki i czeskich kolegów. To także oznacza, że koledzy z Czech nie mają nic do ukrycia i nic nie chcą ukryć - powiedział prezes WUG Adam Mirek, deklarując, iż polscy przedstawiciele zrobią wszystko co możliwe, by pomóc w pełnym wyjaśnieniu wszystkich okoliczności katastrofy.

Opracowanie: