Adam Bielecki, uczestnik wyprawy na K2, miał wypadek. Kilkadziesiąt metrów pod obozem pierwszym kawałek skały spadł polskiemu himalaiście na twarz, łamiąc mu nos i rozcinając czoło.

Podczas podchodzenia do obozu C1, na wysokości 5800 m samoistnie spadający kamień uderzył Adama Bieleckiego w głowę. Mimo kasku doznał obrażeń czoła oraz nosa -  przekazał za pośrednictwem Facebooka Krzysztof Wielicki. Po zejściu do bazy w towarzystwie tragarzy wysokościowych rany zostały zszyte.

Jest wszystko ok - zapewnił w rozmowie z naszym dziennikarzem szef wyprawy Krzysztof Wielicki. Adam czuje się dobrze, nic mu nie grozi, jest w bazie - dodał. Mamy nadzieję, że szybko wróci do pełni sil.

Sam Adam Bielecki opublikował na Facebooku zdjęcie. Napisał, że ma złamany nos i sześć szwów. "Profesjonalnie założyli je Piotrek Tomala i Marek Chmielarski pod kierunkiem telefonicznych porad Roberta Szymczaka. Za parę dni powinienem być w pełni formy" - podkreślił. 

Jak zapewnił Krzysztof Wielicki w rozmowie z naszym dziennikarzem Bartkiem Styrną, akcja zdobycia szczytu nie została przerwana. Janusz Gołąb jest w C1. Jutro ma zamiar wyjść następny zespół, który powinien dołączyć do niego, pod warunkiem, że pogoda będzie zgodna z prognozą - mówił nam z bazy pod K2. 


W środę Bielecki wyruszył wraz z Januszem Gołąbem w kierunku obozu drugiego.

Do tej pory nikt zimą nie zdobył K2 (8611 m n.p.m). W wyprawie na szczyt biorą udział: Krzysztof Wielicki, Janusz Gołąb, Dariusz Załuski, Adam Bielecki, Marcin Kaczkan, Artur Małek, Marek Chmielarski, Rafał Fronia, Piotr Tomala, Denis Urubko, Maciej Bedrejczuk i Piotr Snopczyński.

Jarosław Botor ze względów osobistych przerwał wyprawę i wrócił do Polski.