Na wysokość 6800 metrów dotarli uczestnicy polskiej zimowej wyprawy na K2, czyli ostatni niezdobyty o tej porze roku 8-tysięcznik. Noc spędzają tam Adam Bielecki i Denis Urubko. W poniedziałek zamierzają pokonać kolejny fragment drogi. "Będą prowadzić dalej pod Czarną Piramidę. Będą chcieli ją "przewspinać" i jeśli pozwoli pogoda, postawić namiot nad Czarną Piramidą - na 7100, 7200 lub 7300. Taki jest plan" - mówi RMF FM z bazy pod K2 kierownik wyprawy Krzysztof Wielicki. "Pozostałe dwa zespoły pracowały w ścianie, ubezpieczając do obozu drugiego linami. Jeden zespół schodzi, a drugi jutro będzie wynosił tam sprzęt i namiot" - dodaje w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Michałem Rodakiem. Polacy będą chcieli wykorzystać jeszcze dwa dni sprzyjających warunków. Później zapowiadane jest załamanie pogody.

Michał Rodak: Czy akcja na niedzielę jest już zakończona? Na jaką wysokość dotarli ostatecznie Adam Bielecki i Denis Urubko?

Krzysztof Wielicki: Na niedzielę akcja jest zakończona. Chciałbym tylko zauważyć, że wyprawa nie składa się tylko z Denisa i Adama... Wszystkie media mówią tylko, gdzie jest Adam, gdzie jest Denis, a wyprawa liczy więcej osób i ludzie pracują w ścianie. Ale fakt jest taki, że rzeczywiście Adam i Denis są na 6800, bo oni się wspinali bez poręczowania, po starych linach. Chcieli zbadać teren, jak najwyżej wyjść i wyszli dosyć wysoko. Tak jak mówiłem, na 6800 i tam będą dzisiaj biwakować, bo mają sprzęt biwakowy. Pozostałe dwa zespoły pracowały w ścianie, ubezpieczając do obozu drugiego linami. Jeden zespół schodzi (Artur Małek i Marek Chmielarski - przyp. RMF FM), a drugi został jeszcze w ścianie, bo jutro będzie wynosił tam sprzęt i namiot na miejsce obozu drugiego.

Drugi zespół, czyli Janusz Gołąb i Maciej Bedrejczuk.

Tak, jutro pójdą do góry. Natomiast Denis z Adamem będą prowadzić dalej pod Czarną Piramidę. Będą chcieli ją "przewspinać" i jeśli pozwoli pogoda, postawić namiot nad Czarną Piramidą - na 7100, 7200 lub 7300. To w zależności od tego, ile dadzą radę jutro zrobić. Taki jest plan.

Czyli to już byłaby "trójka" trochę obniżona lub bliżej tego docelowego obozu trzeciego...

Tak, mniej więcej "trójka", ale jeszcze potem jest praca, bo trzeba ubezpieczyć teren między obozem drugim a trzecim. Ale to byłoby ważne, bo oni też będą mieli dużo informacji na temat tego, jaki jest stan lin na Czarnej Piramidzie etc.

Jeszcze wracając do początku rozmowy, zaczynając od Adama i Denisa nie zamierzałem w żaden sposób bagatelizować tego, co robi reszta zespołu...

Nie, nie. Ja mówią tylko dlatego że w mediach ciągle się pokazują hasła: "tytaniczna praca Denisa i Adama". Żadna tytaniczna. Idą się wspinać normalnie, tak jak każdy się wspina. Tytaniczną robotę to akurat zrobili chłopcy niżej, ale wie pan jak to jest...

Jeśli chodzi o zabezpieczenie drogi - u góry są jeszcze liny z zeszłego roku...

...tak, raczej są w dobrym stanie...

...ale niżej trzeba było uzupełnić...

Niektóre trzeba uzupełniać, poza tym trzeba też wynieść sprzęt do obozu drugiego, bo można się tak wspinać "ciach, ciach, ciach, ciach", ale potem jak się zejdzie, to musi być w kolejnych obozach wyposażenie, bo taka jest zasada wspinania klasycznego...

Na to trzeba zwrócić uwagę, że to ważne dla bezpieczeństwa na wypadek odwrotu...

Tak, ale dobrze byłoby, gdyby jutro Adam z Denisem dotarli do "trójki". To by świadczyło o tym, że mamy drogę jak gdyby przetartą w pewnym sensie i że nie ma tam niespodzianek. To byłaby bardzo ważna wiadomość. To byłoby jedyne co możemy zrobić, bo za dwa dni jest już po pogodzie, więc mamy pewnie kolejny tydzień siedzenia w bazie.

Czyli jutro szansa na "trójkę", biwak i pojutrze trzeba będzie wracać do bazy.

Tak, trzeba będzie schodzić. Nikt już nie będzie raczej ryzykował, bo tam wiatr się robi 60-70 km/h. To już nie ma szans, by na tej wysokości działać.

I później tydzień załamania?

Na razie. Według prognoz, które otrzymujemy, to do 26 lutego... Mamy nadzieję, że może ktoś odczaruje tę prognozę, coś tam się zmieni, ale niestety na razie te prognozy się sprawdzają. Ja bym chciał, żeby czasem się nie sprawdziły...