"Mamy w tym momencie taki potencjał, żeby to była wyprawa polska. Po to ten program, po to te wyprawy przygotowawcze. Jest tutaj grono ludzi już doświadczonych oraz tych, którym mamy nadzieję dać szansę i którzy się sprawdzą. I to wystarczy w tym momencie, żeby zaatakować zimą K2" - mówi w rozmowie z RMF FM nowy szef programu Polski Himalaizm Zimowy Piotr Tomala. Wejście na ostatni niezdobyty zimą ośmiotysięcznik w Karakorum to najważniejszy cel na najbliższe lata. Polska wyprawa odbędzie się na przełomie 2019 i 2020 roku. Trwają dyskusje nad wybraniem odpowiedniej strategii. "Trzeba znaleźć sposób na tę górę, w związku z tym ta wyprawa może być troszkę inna niż poprzednie - niekoniecznie taka wielka, oblężnicza" - wyjaśnia Tomala. Plan przygotowań jest bogaty. Jesienią zespół polskich himalaistów próbuje zdobyć Manaslu. "W styczniu-lutym chcielibyśmy też pojechać zimą na siedmiotysięcznik, prawdopodobnie w Pamir na Pik Lenina. Oczywiście u podstawy wszystkich planów leżą finanse, nad którymi też pracujemy" - dodaje szef PHZ w rozmowie z Michałem Rodakiem.

Michał Rodak: Był Artur Hajzer, był Janusz Majer, a teraz ty przejąłeś kierowanie programem Polski Himalaizm Zimowy. To naturalna kolej rzeczy, czy duże wyzwanie i potrzebne jest użycie patetycznych słów?

Piotr Tomala: Myślę, że patetycznych słów nie trzeba używać. Janusz Majer powiedział, że to zmiana pokoleniowa, ale nie do końca tak, bo Janusz dalej zostaje człowiekiem, na którym wiele rzeczy się opiera i bez jego doświadczenia - tak naprawdę - nie wyobrażam sobie kontynuacji tego programu.

Cytat

Bez doświadczenia Janusza Majera - tak naprawdę - nie wyobrażam sobie kontynuacji tego programu.
Piotr Tomala dla RMF FM

Czyli to nie jest tak, że Janusz Majer przechodzi na górską emeryturę, ale będzie ciągle obecny i będzie doradzał.

Zdecydowanie tak. Jego doświadczenie, kontakty są w tym momencie nieocenione.

A jeśli chodzi o pomoc w kierowaniu programem - jest też ktoś obok ciebie? Wiceszefem PHZ był Jerzy Natkański, któremu też dziękowałeś podczas waszego wystąpienia na festiwalu górskim w Lądku-Zdroju. Ktoś będzie ci pomagał, tak jak Jerzy Natkański Januszowi Majerowi?

W tej chwili nie ma takiej funkcji jak zastępca kierownika, ale jest kilka osób, może nawet kilkanaście, które pracują przy tym programie. Jest Rafał Fronia, który w tym momencie kieruje wprawą na Manaslu; jest Marek Chmielarski, który przejął na siebie część obowiązków; Michał Leksiński oraz kilka osób z zarządu i biura PZA; jest Jarek Gawrysiak... Mógłbym wymienić jeszcze kilka innych nazwisk. To praca zespołowa. Nie da się tego wszystkiego ogarnąć samemu.

Zmiana pokoleniowa to też zmiana strategii? Odcinamy się od tych koncepcji, które były wcześniej i patrzymy bardziej nowocześnie, także na to jak świat działa obecnie w górach wysokich, czy też trzymamy się tego, co jest dorobkiem polskiego himalaizmu i to powtarzamy?

Absolutnie trzymamy się dorobku, trzymamy się tradycji i bazujemy na tych wszystkich doświadczeniach kolegów, które zdobywali przez ostatnich kilkadziesiąt lat. Nie można tutaj zrobić rewolucji. Trzeba wejść na tę górę. Kwestia metody i podejścia do tego... Można próbować w ten czy inny sposób. To podlega właśnie dyskusjom, ustaleniom. Jak przyjdzie ten właściwy moment, wypracujemy tę strategię i ją przekażemy.

Cel jest jasny, bo wiadomo, że to zimowe wejście na K2 i wyprawa jest już planowana na kolejną zimę, przyszły rok. Już zaczęły się przygotowania. Jesienna ekspedycja na Manaslu trwa. Rozmawiałem z Pawłem Michalskim na lotnisku w Balicach przed ich wylotem. Była tam praktycznie cała ekipa. Widać tam i młode twarze, nieznane, ale też wspinaczy bardziej doświadczonych. Chodzi o to, żeby przy nich wprowadzić na wyższy poziom tych młodych?

Dokładnie o to chodzi, żeby - bazując na tych doświadczonych już osobach - była szansa by wprowadzić w góry najwyższe to młodsze pokolenie, czyli wspinaczy, którzy są świetni technicznie, świetnie wspinają się w górach średnich, na wielkich ścianach. Chcemy dać im szansę spróbowania przygody z ośmiotysięcznikami. Wykorzystując też tę popularność i wszystko, co dzieje się wokół K2, wypracować sobie ten maksymalnie szeroki skład, żeby w przyszłym roku wybrać ten optymalny na zimową wyprawę. Natomiast jeżeli część tych osób pójdzie swoją drogą i pozostanie w górach najwyższych robiąc inne rzeczy niż zimą, również latem, także będę to uważał za sukces.

Tutaj najlepszym przykładem jest chyba Maciej Bedrejczuk, który był z wami zimą na K2. Wy wiecie najlepiej jak to wyglądało od środka, ale parę osób, z którymi rozmawiałem, wypowiadało się o nim w samych superlatywach, a to była jego pierwsza taka zimowa wyprawa na ośmiotysięcznik.

Tak, Maciek jest świetnym przykładem nie tylko wspinacza technicznego, ale również człowieka, który sprawdził się w bazie, sprawdził się na długiej wyprawie jako kolega i partner. To są też bardzo istotne elementy i właśnie takich osób potrzebujemy więcej, stąd plan wypraw przygotowawczych, unifikacyjnych. Pierwsza teraz na Manaslu, potem w planach są kolejne.

Nie chciałbym już szerzej wracać do tego, co było, bo wszystko zostało już powiedziane i omówione z każdej strony. Patrząc do przodu - przy planowaniu składu zespołu chcecie się trzymać tego podejścia narodowego, czy może jednak otworzyć się na parę osób z zagranicy?

Cytat

W tym momencie mamy taki potencjał, żeby to była wyprawa polska
Piotr Tomala dla RMF FM:

Myślę, że w tym momencie mamy taki potencjał, żeby to była wyprawa polska. Po to ten program, po to te wyprawy przygotowawcze. Jest tutaj grono ludzi już doświadczonych oraz tych, którym mamy nadzieję dać szansę, którzy się sprawdzą. I to wystarczy w tym momencie, żeby zaatakować K2.

Ta trwająca wyprawa na Manaslu to jest początek drogi i przygotowań. Wiem, że tych etapów będzie więcej. Jak to będzie wyglądało szczegółowo?

Oczywiście u podstawy tych wszystkich planów leżą finanse, nad którymi też pracujemy. Idealnie byłoby pojechać jeszcze w tym roku na taki większy obóz alpejski, właśnie z większym gronem tych młodych wspinaczy. Oni tam mają duże doświadczenia. Również my, którzy już byliśmy wielokrotnie na wyprawach w Himalaje czy Karakorum, też moglibyśmy z tego skorzystać. Byłby to dobry moment na integrację, poznanie się wzajemne.

Potem, w przyszłym roku, czyli w styczniu-lutym chcielibyśmy pojechać zimą na siedmiotysięcznik - prawdopodobnie w Pamir na Pik Lenina. Ponieważ jest to stosunkowo niedrogi cel, mogłaby tam pojechać większa grupa osób - kilkanaście, może nawet 20. Warunki na Piku Lenina w zimie mogą być zbliżone do tych, jakie mamy zimą na K2. Następnie - wiosną bądź latem - kolejna wyprawa większa na któryś z wysokich ośmiotysięczników lub może nawet letnia wyprawa na K2, a potem cel główny - przyszły rok, zima, przełom 2019/2020 - wyprawa zimowa na K2.

Jest już jakiś komitet organizacyjny, tak jak było poprzednim razem? Czy to jeszcze za wcześnie, żeby spotykać się i już ustalać szczegóły?

Cytat

Chcemy sobie wspólnie wypracować ten styl i sposób, w jaki zaatakujemy tę górę
Piotr Tomala dla RMF FM

W ogóle słowo "komitet" tak nie do końca mi pasuje, więc będzie to jakoś inaczej nazwane. Natomiast z tymi osobami, o których wcześniej wspominałem, wspólnie pracujemy nad tym, jak to zrobić optymalnie. Nie będzie też takiej formy narzucania stylu, tylko chcemy sobie wspólnie wypracować ten styl i sposób, w jaki zaatakujemy tę górę, stąd różne pomysły. Na panelu w Lądku też słyszeliśmy kilka różnych koncepcji podejścia na K2. Będzie to wynik pewnego kompromisu. Każdy z tych wspinaczy, którzy już byli, jest samodzielnym wspinaczem. Każdy ma własne doświadczenia i trzeba bazować na doświadczeniach tych wszystkich ludzi i wyciągnąć z tego średnią.

Jak można zauważyć, teraz każdy czuje się w obowiązku, żeby mieć swoje zdanie na ten temat, wypowiedzieć je i przedstawić swoją koncepcję. Pytanie jak z tego odsiejecie tę ostateczną wersję. Każdy będzie próbował przeforsować tę własną koncepcję, a jednak większa grupa ludzi musi się zrzeszyć wokół jednego planu.

Tak, na tym polega moje zadanie, żeby te wszystkie pomysły zebrać w jedną całość, żebyśmy usiedli razem przy stole, ustalili tę końcową strategię i sposób podejścia pod tę górę. Tak jak już mówiłem, trzeba znaleźć na nią sposób, w związku z tym ta wyprawa może być troszkę inna niż poprzednie - niekoniecznie taka wielka, oblężnicza.

W grę wchodzi, o czym rozmawiamy już od dłuższego czasu, aklimatyzacja w Ameryce Południowej. Niekoniecznie wszystkich uczestników wyprawy. To jedna z opcji, że część pojedzie bezpośrednio do Pakistanu, założy bazę, zacznie poręczować, zacznie zakładać obozy, a druga część poleci do Ameryki Południowej - będzie się aklimatyzować, przyleci w odpowiednim momencie. To nie jest tak, że oni od razu, z założenia będą mieli większe szanse, natomiast będą w innym momencie, będą wypoczęci, przejmą tę pałeczkę. Oby się udało tak zrobić, żeby zoptymalizować te szanse i finalnie doprowadzić do tego, żeby ten atak szczytowy był i był skuteczny.

Tę taktykę stosował Adam Bielecki przed swoją ostatnią wyprawą zimową na Nanga Parbat (przełom 2015/2016 roku - przyp. red.), a podobnie zrobił wtedy Alex Txikon przed jego pierwszym zimowym wejściem (wspólnie z Simone Moro i Alim Sadparą - przyp. red.) na ten ośmiotysięcznik. Rozumiem, że będziecie bazować na tych ich doświadczeniach - głównie Adama.

Tak, rozmawiamy na ten temat. Rozmawiałem z Adamem na ten temat już na wyprawie, rozmawiamy teraz. Mamy jeszcze czas, żeby wymyślić to - naszym zdaniem - najlepiej jak to będzie możliwe.

Ten rok jest dobry dla naszego środowiska górskiego - Andrzej Bargiel zjechał z K2, Adam Bielecki zdobył Gaszerbruma II nowym wariantem w kopule szczytowej, wcześniej wasza wyprawa na K2... Ważny jest sam fakt, że ona doszła do skutku i udało się zdobyć doświadczenie. To dobry moment, by to wykorzystać i przy zmianach, które wprowadzacie, pójść za ciosem.

Tak i cieszę się, że została podjęta decyzja, jeszcze zanim objąłem funkcję kierownika programu, że ta wyprawa zimowa na K2 będzie nie w tym roku, tylko w przyszłym, bo teraz spokojnie możemy się do tego przygotować. Spokojnie możemy zorganizować te wyprawy przygotowawcze i w sposób taki przemyślany i poukładany podejść do tego w przyszłym roku.

To że zostałeś szefem PHZ będzie oznaczało, że będziesz teraz siedział w Polsce z telefonem i przy biurku? Rozumiem, że nie rezygnujesz z wyjazdów...

Cytat

Będę zdeterminowany, żeby w przyszłym roku pojechać na wyprawę i zimową, i może jeszcze letnią
Piotr Tomala dla RMF FM

To strasznie trudne. Ja miałem teraz z chłopakami jechać na Manaslu i z powodu tych różnych obowiązków - związanych z kierowaniem programem - niestety nie mogłem pojechać. To jest coś, co mnie bardzo boli, natomiast będę zdeterminowany, żeby w przyszłym roku pojechać na wyprawę i zimową, i może jeszcze letnią. Nie zawieszam czekana na ścianę. Chcę dalej aktywnie działać w górach.

Rozmawiamy na festiwalu w Lądku-Zdroju. Impreza w tym roku jest ogromna - masa gości z zagranicy, masa wydarzeń. Jak ci się tu teraz podoba?

Jestem nieco zaskoczony zainteresowaniem górami, w taki sposób pozytywny. Cieszę się, że jest takie ogólne poparcie społeczne tego, co robimy i to też jest dla nas budujące.

To widać w aktywności - nie tylko w internecie, ale też ludzie zwyczajnie chodzą w góry. Na szlaku widać zwykłych turystów, którzy chcą się ruszać, a z drugiej strony więcej osób zaczyna wychodzić na ten trochę wyższy poziom.

Tak i to jest bardzo fajne. Rozmawiałem z kilkoma znajomymi instruktorami wspinaczki. Oni mają w tej chwili terminy zapełnione na maksa. Właściwie nie ma wolnych terminów na kursy wspinaczkowe. Ludzie wspinają się, chodzą po górach, sklepy sprzedają sprzęt, świetnie sprzedają się książki, festiwal też cieszy się maksymalną popularnością. To jest dobry kierunek i cieszę się, że to, co robimy wzbudza taki entuzjazm i popularność wśród wszystkich aktywnych ludzi.