"Moskwa uratowała gabinet Tuska" - wybija w tytule rządowa "Rossijskaja Gazieta", komentując debatę w Sejmie RP nad wnioskiem o wotum zaufania dla rządu. "Premier Polski zastraszył posłów rosyjskimi specsłużbami" - wyjaśnia w podtytule.

Premierowi Polski Donaldowi Tuskowi można pogratulować imponującego sukcesu - Sejm udzielił rządowi wotum zaufania. Stało się to dzięki Rosji - wskazuje szef działu zagranicznego gazety Jewgienij Szestakow.

Moskiewski dziennik podkreśla, że "wielu w Europie wydawało się, iż rząd Tuska nie wydostanie się z pułapki, w którą zapędziły go opublikowane przez pismo "Wprost" kuluarowe rozmowy polskich urzędników".

Premier wybrał jednak niecodzienny manewr - konstatuje "Rossijskaja Gazieta" i tłumaczy: Pamiętacie chwyt z zombowaniem, zastosowany przez organizatorów ukraińskiego Majdanu, aby ożywić tłum i zapanować nad nim: Kto nie skacze, ten jest Moskalem. Coś podobnego zrobił w parlamencie Tusk. Występując przed decydującym głosowaniem, zasugerował, że winę za skandal ponoszą nie dwaj kelnerzy, którzy zakładali aparaturę podsłuchową, lecz potężne rosyjskie służby specjalne. Oświadczył, że przeciwko gabinetowi będą głosować tylko ci, którzy chcą zdestabilizować Polskę i tym samym pomóc Moskwie - pisze dziennik.

Czym to różni się od "Kto nie skacze, ten jest Moskalem? - pyta "Rossijskaja Gazieta". O tym, że w rzeczywistości w dochodzeniu w sprawie podsłuchów żadnego rosyjskiego śladu polskie służby specjalne nie wykryły i zapewne nie wykryją, premier nie powiedział - dodaje.

Poszukują rosyjskiego śladu w podsłuchach


Na pojawienie się "w polskim skandalu z podsłuchami rosyjskiego śladu" zwraca uwagę także "Niezawisimaja Gazieta". Udając się na szczyt Unii Europejskiej, premier Polski Donald Tusk odleciał z Warszawy na skrzydłach parlamentarnego zaufania. Sejm 231 głosami posłów rządzącej koalicji (faktycznie 237 głosami - przyp. PAP) przeciwko 203 głosom opozycji poparł jego prośbę o potwierdzenie mandatu. W przeciwnym razie w szczytowym momencie skandalu z podsłuchami szef gabinetu byłby kulejącą kaczką - relacjonuje dziennik, uchodzący za odzwierciedlający poglądy MSZ Rosji.

"Niezawisimaja Gazieta" zauważa, że "teraz uwagę publiczności próbuje się kierować na poszukiwanie rosyjskiego śladu w podsłuchach". Według dziennika "rosyjski ślad" Warszawie "podrzucono z Londynu". Polskie gazety przedrukowały artykuł The Economist, w którym Polakom radzono, by zastanowili się, czy palców w tej aferze bezpośrednio lub przez swoich miejscowych wykonawców nie maczali rosyjscy szpiedzy - tłumaczy "Niezawisimaja Gazieta".

Autor komentarza, szef działu zagranicznego dziennika Jewgienij Grigoriew, wskazuje, że "premier Tusk, występując w Sejmie, określił obecny kryzys polityczny jako rezultat przestępstwa, w które zamieszane są osoby związane z sektorem energetycznym, m.in. z transportem gazu