Sejm nie zajmie się wnioskiem PiS o powołanie komisji śledczej ds. afery podsłuchowej - posłowie, głosami koalicji, zdecydowali w czwartek wieczorem, że porządek obrad nie zostanie poszerzony o ten punkt.

Za wprowadzeniem tego tematu pod obrady podczas obecnego posiedzenia głosowało 192 posłów - wszyscy z PiS, SLD i Zjednoczonej Prawicy oraz większość posłów Ruchu Palikota i 14 niezrzeszonych. Przeciw było 242 posłów - cały klub PO, większość PSL, dziewięciu niezrzeszonych i jedna posłanka RP. Od głosu wstrzymało się czworo posłów, w tym trzech z PSL - Waldemar Pawlak, Józef Zych i Romuald Garczewski - oraz jedna posłanka z RP.

Wniosek o powołanie komisji PiS złożyło jeszcze we wrześniu ubiegłego roku. Posłowie tej partii argumentowali, że sprawa afery podsłuchowej jest przez koalicję zamiatana pod dywan. Propozycję poparły SLD, które wcześniej złożyło własny wniosek o komisję śledczą, i Sprawiedliwa Polska (obecnie część klubu Zjednoczonej Prawicy). Przeciw powstaniu komisji były PO i PSL.

W środę w czasie zwołanej w trybie pilnym konferencji prasowej premier Ewa Kopacz oceniła, że komisja byłaby "tylko i wyłącznie grą polityczną", więc lepiej, by sprawą afery podsłuchowej zajęła się prokuratura.

Na tej samej konferencji szefowa rządu poinformowała, że dymisje złożyli ministrowie: zdrowia Bartosz Arłukowicz, sportu Andrzej Biernat i skarbu Włodzimierz Karpiński oraz wiceministrowie: skarbu Rafał Baniak, środowiska Stanisław Gawłowski i gospodarki Tomasz Tomczykiewicz. Rezygnację ze stanowiska marszałka Sejmu zapowiedział Radosław Sikorski, a z funkcją szefa doradców premiera żegna się Jacek Rostowski. Z funkcji koordynatora służb specjalnych zrezygnował zaś Jacek Cichocki.

Ta seria dymisji to pokłosie afery taśmowej, o której w ostatnich dniach znów stało się głośno po tym, jak w internecie opublikowane zostały akta ze śledztwa ws. podsłuchów. Zdymisjonowani - z wyjątkiem Cichockiego - byli wśród osób, których rozmowy w warszawskich restauracjach zostały nagrane. Na taśmach zarejestrowano m.in. spotkanie Sikorskiego z Rostowskim, ówczesnego ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza z prezesem NBP Markiem Belką oraz byłego wiceministra finansów Andrzeja Parafianowicza z byłym ministrem transportu Sławomirem Nowakiem.

Według wniosku PiS, komisja śledcza miałaby zbadać działania służb specjalnych, policji, członków rządu i ich podwładnych, odpowiedzialnych za nadzór i koordynację pracy tych instytucji i organów, właśnie w związku z ujawnionym przez tygodnik "Wprost" procederem nagrywania urzędników, polityków i biznesmenów w kilku restauracjach w Warszawie.

"Wprost" opublikował pierwsze nagrania w czerwcu 2014 roku. Wkrótce potem Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga wszczęła śledztwo ws. podsłuchiwania od lipca 2013 roku w dwóch restauracjach kilkudziesięciu osób z kręgu polityki i biznesu oraz byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych. Zarzuty postawiono następnie czterem osobom: biznesmenom Markowi Falencie i Krzysztofowi R. oraz dwóm pracownikom restauracji, w których dokonywano nagrań. Falenta nie przyznał się do zarzutów.

(edbie)