Bez zarzutów wyszła z aresztu dyżurna ruchu z posterunku kolejowego Sprowa. Wcześniej prokuratorzy przesłuchali kobietę. Wczoraj śledczy postawili zarzuty dyżurnemu ruchu ze Starzyn. Za nieumyślne spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym grozi mu 8 lat więzienia. Jak poinformował Romuald Basiński z częstochowskiej prokuratury, nie jest wykluczona konfrontacja dyżurnych ruchu.

Po długim przesłuchaniu śledczy zdecydowali, że na obecnym etapie postępowania nie ma podstaw do postawienia kobiecie zarzutów. Jak poinformował prok. Basiński, dyżurna dokładnie zrelacjonowała przebieg swojej służby w sobotę, opisała też swoje kontakty z dyżurnym z posterunku Starzyny. Jej zeznania konfrontowano z innymi dowodami zebranymi już w tej sprawie. Prokuratorzy będą weryfikować jej zeznania.

Według śledczych to dyżurny ruchu posterunku w Starzynach w sobotę doprowadził do czołowego zderzenia pociągów w Szczekocinach - skierował jeden ze składów na niewłaściwy tor. Według prokuratury, w chwili zderzenia pociągów dyżurny zaczynał pracę. Mężczyzna ma kilkuletni staż na stanowisku dyżurnego ruchu posterunku kolejowego.

Dziś już wiemy, że pociąg wjechał na sygnał zastępczy - tłumaczy gość Kontrwywiadu RMF FM Andrzej Żurkowski, dyrektor Instytutu Kolejnictwa. Sygnał zastępczy - to jest ten rodzaj sygnalizacji, który stosowany jest wtedy, kiedy nie udaje się ustawić drogi przebiegu i podać sygnału uzależnionego od właśnie ustawionej drogi przebiegu.

To swego rodzaju sygnał awaryjny, wskazujący, że dzieje się coś nadzwyczajnego na torowisku. W normalnych warunkach powinien stanowić dla maszynisty sygnał do wzmożonej czujności, informować, że coś jest nie tak - wyjaśniał. [Przeczytaj cały Kontrwywiad RMF FM z Andrzejem Żurkowskim]

Wprawdzie prokuratura wydała postanowienie o przedstawieniu dyżurnemu zarzutów, ale nie można go było nawet przesłuchać. Mężczyzna jest w szpitalu - na oddziale psychiatrycznym. Zespół biegłych, który oceniał jego stan zdrowia, wydał tzw. wstępną opinię stwierdzającą, że dyżurny nie może uczestniczyć w przesłuchaniu. Dziś prokuratorzy spodziewają się bądź właściwej opinii, bądź potwierdzenia lub zmiany opinii wstępnej.

Wiadomo, że dyżurny z posterunku Starzyny to doświadczony pracownik; zatrudniony na kolei od kilkunastu lat.

W niedzielę śledczy informowali, że dyżurni, którzy kierowali ruchem pociągów w chwili wypadku, zostali przebadani alkomatem i nie mieli alkoholu w wydychanym powietrzu.

Częstochowska prokuratura prowadzi intensywne śledztwo. W sprawę zaangażowani są wszyscy prokuratorzy wydziału śledczego - około 10 osób. Uczestniczą w sekcjach zwłok i oględzinach na miejscu katastrofy. Analizują dokumenty i zapisy, zabezpieczone w formie elektronicznej i papierowej. Pomagają im biegli z zakresu transportu kolejowego. Biegli zbadają też rejestratory z elektrowozów.

W sobotę wieczorem w pobliżu Szczekocin k. Zawiercia - na zjeździe z Centralnej Magistrali Kolejowej w kierunku Krakowa - zderzyły się czołowo pociągi TLK "Brzechwa" z Przemyśla do Warszawy Wschodniej i Interregio "Jan Matejko" relacji Warszawa Wsch. - Kraków Główny. Pociąg Warszawa-Kraków wjechał na tor, po którym z naprzeciwka poruszał się pociąg Przemyśl-Warszawa. Oba składy miały razem 11 wagonów. Zginęło 16 osób, a 57 zostało rannych.