Ministerstwo Infrastruktury nie zgodzi się, by PKP nie płaciły odszkodowań za opóźnione pociągi. Taką obietnicę w "Przesłuchaniu w RMF FM" złożył sam minister Grabarczyk 18 grudnia. "Gazeta Wyborcza" ujawniła dziś, że Intercity i Przewozy Regionalne złożyły wnioski o przesunięcie wejścia w życie unijnych przepisów aż o 4 lata.

Zamiast od lipca przyszłego roku te regulacje miałyby obowiązywać od grudnia 2014 roku. Przewoźników po prostu nie stać na odszkodowania. W pierwszym półroczu 2010 aż jedna trzecia wszystkich pociągów dotarła do stacji docelowych z opóźnieniem.

Unijne przepisy, które miały wejść w życie już rok temu zakładają, że za ponad godzinę opóźnienia pasażerom należy się odszkodowanie - jedna czwarta ceny biletu, gdy spóźnienie wzrośnie do dwóch godzin - rośnie też odszkodowanie do wysokości połowy ceny biletu.

Rok temu odsunięto wejście przepisów do lipca, ale zostawiono przewoźnikom furtkę. Teraz chcą z niej skorzystać. Chcą znowu odsunąć ten obowiązek aż o 4 lata. Minister mówi: nie.

Przewoźnicy chcą też wymigać się od innych obowiązków, na przykład dostosowania wagonów i peronów dla niepełnosprawnych oraz wygłaszania zrozumiałych informacji na dworcach i w pociągach.