W internecie był, na rozkładzie nie, w megafonach tak, w kasie nie - tak o pociągu TLK, którym rano próbował dostać się do Krakowa napisał nam słuchacz RMF FM. Jadąc koleją na święta, podobne problemy z pewnością miało wielu z Was. Napiszcie nam o tym, jak jeździ się polskimi pociągami w Święta.

Czekamy na Wasze listy o przygodach, trudnościach i problemach, na jakie można napotkać podróżując pociągami w Święta. Piszcie na Gorącą Linię RMF FM: e-mail fakty@rmf.fm lub formularz www.

Potrzebowałem się dostać dziś rano z Opola do Krakowa. W internecie sprawdziłem, że o 8.21 mam bezpośredni pociąg. Jakież było moje zdziwienie, gdy po wejściu na pusty, świąteczny, opolski dworzec, na elektroniczej tablicy z rozkładem jazdy nie zobaczyłem swojego pociągu. Jakimś światełkiem w tunelu było światełko w okienku kasowym. Ubrana na galowo pani uświadomiła mnie, że w pierwszy dzień świąt ten pociąg nie jeździ, a następny mam (całe szczęście) dopiero za godzinę. Powiedziałem oczywiście, że w internetowym rozkładzie jazdy jest napisane, że pociąg jeździ codziennie. Pani wybuchnęła jednak gniewem, zakomunikowała mi, że też zna się na internecie, że też z niego korzysta i na pewno tak nie jest napisane, skoro pociąg dziś nie kursuje.

Zgłupiałem. Muszę poczekać - pomyślałem, ale na wszelki wypadek jeszcze raz sprawdziłem rozkład w internecie w telefonie. "Dni kursowania: codziennie" - no pisze jak byk. Pokazałem to pani w kasie i zapytałem, gdzie jest napisane, że pociąg dziś nie jeździ.
- Musi pan wejść w szczegóły połączenia.
- To są szczegóły połączenia - odparłem.
- Ale tu trzeba wejść w informacje rozkładowe.
- Ale przecież to jest szczegółowa informacja o tym pociągu i jest napisane, że kursuje codziennie.
- No ale to nie jest prawda, pan tu ma jakiś inny internet chyba.

Inny internet mam. Ponieważ miałem jechać pociągiem TLK, a przez przypadek wylądowałem w kasie Przewozów Regionalnych, pani z PR zaproponowała mi wspólny spacer do okienka pani z IC. "Renata, jeździ dziś u ciebie ten pociąg czy nie jeździ" - zapytała. "Nie no nie jeździ, w rozkładzie nie jeździ. Ale czekaj, w rozkazach jest, że jeździ" - odpowiedziała skonfundowana pani z IC. Uśmiechnąłem się i ładnie poprosiłem o ustalenie ostatecznej wersji, bo gdyby jednak jechał, to wolałbym NIM pojechać. I w chwili, gdy dwie panie kłóciły się o pociąg, wątpliwości rozwiała trzecia, która przez megafon zapowiedziała wjazd mojego pociągu na stację. Najwyraźniej nie doszła jednak do porozumienia z panią, która steruje elektrycznymi tablicami z rozkładem jazdy i stanęła po stronie pań z kas, uznając, że mój pociąg jednak nie przyjeżdża.

Całe szczęście błąd nigdy się już nie powtórzy, bo do końca ważności obecnego rozkładu jazdy nie będzie już więcej pierwszego dnia Świąt. A poza tym, to czymże jest moje chwilowe zachwianie porannych planów wobec 11-godzinnych opóźnień...