Urząd Transportu Kolejowego może już karać spółki kolejowe, np. za brak ogrzewania w wagonach czy zaniedbane toalety. Kary mogą być dotkliwe - nawet pięć tysięcy euro za każdy dzień. Ta kontrola może okazać się jednak iluzoryczna.

UTK i tak będzie musiał sam potwierdzić każdy sygnał od pasażerów. Tymczasem kontrolami w terenie może się zajmować co najwyżej kilku pracowników z każdego oddziału urzędu, których jest siedem. Kontrolą jakości usług na kolei zajmuje się zatem ok. 30 osób. Przydałoby się co najmniej 2-, 3-krotne zwiększenie budżetu - przyznaje szef urzędu Krzysztof Jaroszyński. Nie zanosi się jednak, by jego życzenia zostały spełnione.

Walka z brudnymi toaletami i przepełnionymi składami będzie długa i uciążliwa. Dobrze, że przepisy zmieniono, rozszerzając kompetencje UTK, ale nie wystarczy zapisać w ustawie, że wszystko będzie dobrze.