Francja, Niemcy, Kanada i Stany Zjednoczone zgodziły się z brytyjskimi wnioskami ws. zamachu na Siergieja Skripala, że za atakiem tego byłego rosyjskiego szpiega stali oficerowie GRU. Państwa te podzielają również opinię Londynu, że do próby zabójstwa doszło "niemal na pewno" za zgodą władz Rosji. We wspólnym oświadczeniu liderzy czterech państw podkreślili swoją "wściekłość" z powodu użycia w Salisbury broni chemicznej i zaapelowali do Rosji o "ujawnienie Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej wszystkich szczegółów dotyczących programu (produkcji) nowiczoka".

W środę brytyjska prokuratura poinformowała o wydaniu nakazów aresztowania dwóch obywateli Rosji podejrzanych o usiłowanie zabójstwa Skripala i jego córki Julii: Aleksandra Pietrowa i Rusłana Boszyrowa. Jak zaznaczono, obaj wielokrotnie używali pseudonimów i fałszywych tożsamości, więc niemożliwe jest ustalenie, czy podane nazwiska są prawdziwe.

Tego samego dnia szefowa rządu w Londynie Theresa May ogłosiła, że podejrzani mężczyźni zostali zidentyfikowani jako oficerowie rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU i musieli działać za przyzwoleniem władz w Moskwie.

Teraz liderzy Francji, Niemiec, Kanady i USA podkreślili we wspólnym oświadczeniu, że mają "pełne zaufanie do brytyjskiej oceny, że dwaj podejrzani byli oficerami rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU, a ta operacja była niemal na pewno zatwierdzona na wysokim poziomie rządowym".

Podjęliśmy już wspólne działania, aby zakłócić aktywności GRU przed największą w historii wspólną akcją wydalenia niezdeklarowanych oficerów wywiadu - zaznaczyli również.

Wczorajsze oświadczenie (Londynu) wzmacnia naszą determinację, aby przeszkadzać we wrogich działaniach na naszym terytorium, utrzymać zakaz używania broni chemicznej, a także chronić naszych obywateli i bronić się przed wszelkiego rodzaju wrogą działalnością podmiotów państwowych skierowaną przeciwko nam i naszym społeczeństwom - głosi również oświadczenie.

Jego publikację poprzedziła seria telefonicznych rozmów premier Theresy May z amerykańskim prezydentem Donaldem Trumpem, kanadyjskim premierem Justinem Trudeau, niemiecką kanclerz Angelą Merkel i francuskim prezydentem Emmanuelem Macronem.


(e)