"Tegoroczna gala wręczenia Oscarów była średnia" - uważa Jan A.P. Kaczmarek, zdobywca Oscara za muzykę do filmu "Marzyciel". Pytany przez dziennikarkę RMF FM Katarzynę Sobiechowską-Szuchtę o laureatów, podkreśla, że wyróżniony przez Amerykańską Akademię Filmową Daniel Day-Lewis to wielki aktor, z wielką klasą. "Wygrał zasłużenie. Jeżeli zgadzamy się, że genialną rolę miał Daniel Day-Lewis, to chyba 'Lincoln' nie mógł być złym filmem, bo nie można mieć genialnej roli w złym filmie" - zaznacza.

Katarzyna Sobiechowska-Szuchta: Zacznijmy od muzyki filmowej. Ścieżka do "Skyfall" wydawała się pewniakiem, a tymczasem to "Życie Pi" dostało nagrodę.

Jan A.P. Kaczmarek: Ja głosowałem na "Skyfall". Dlaczego? W tej kategorii filmu, filmu akcji, jest bardzo trudno coś świeżego napisać, a Tomas Newman zrobił fantastyczną muzykę, która świetnie wspiera film, a jednocześnie ma taką nutę świeżości w sobie. To jest trudne, on to zrobił. Głosowałem na niego i miałem nadzieję, że on wygra. Bo czasami głosuję i wiem, że mój wybrany film nie wygra. Tak było w przypadku głosowania na "Lincolna", gdzie wiedziałem, że prawdopodobne wygra "Operacja Argo", ale głosowałem na "Lincolna", bo to jest mój typ.

Piosenka Adele nagrodzona Oscarem - to jest niespodzianka?

Tego oczywiście się spodziewano, wszyscy wiedzieli. I powiem pani jako członek Akademii, że kiedy słuchałem tych dziewięćdziesięciu piosenek, kiedy musiałem je oceniać na etapie nominacji, to poziom był niestety słaby i z trudem udało nam się wybrać tych pięć najlepszych. A już z tych pięciu Adele i "Skyfall" wyprzedzały resztę o kilka okrążeń. Tak że tu nie było nawet przez chwilę wątpliwości, kto wygra. Siła wykonawcy i świetna piosenka były naprawdę o klasę lepsze niż cała reszta.

Wróćmy na chwilę do najlepszego filmu. Pan głosował na "Lincolna". Z tej dziewiątki finałowej wygrała "Operacja Argo". Co takiego się stało, że Akademicy wybrali właśnie film Bena Afflecka, wyprodukowany przez George'a Clooneya?

W tym filmie są bardzo aktualne emocje. Poza tym pamiętajmy, że to jest film, który mówi o tym, że Hollywood był zaangażowany w ratowanie życia ludzkiego. Mała dygresja dla tych, którzy nie znają akcji - kiedy rewolucja islamska zwyciężyła w Iranie, była tam grupa zakładników amerykańskich wzięta z ambasady. Kilku z nich udało się ukryć i trzeba było ich wydobyć z Iranu i przywieźć z powrotem do Stanów. I tę operację zorganizowano siłami CIA, ale także Hollywood, gdzie sfingowano nieistniejącą produkcję filmową i pod pozorem kręcenia filmu ekipa pojechała do Iranu i skutecznie, oczywiście ryzykując życie, wydobyła zakładników. Świetna historia, bardzo dobrze opowiedziana, ale to nie jest wybitny film. I dlaczego on wygrywa? Może dlatego, że takie są emocje dzisiaj w Ameryce. Amerykanie cieszą się z tego, co jest pozytywnego i ojczystego. Bo Ameryka prowadzi wojny i to nie są takie "czyste" wojny. W związku z tym, jak coś zrobili fajnego i uratowali życie ludzkie, to jest to bardzo emocjonalne. To gdzieś pomagało, żeby dać temu filmowi nagrodę.

A jak nagrody aktorskie?

Myślę, że znakomicie. Daniel Day-Lewis, wielki aktor, z wielką klasą, wygrał zasłużenie i takie były przewidywania. Chciałem powiedzieć, że jeżeli zgadzamy się, że genialną rolę miał Daniel Day-Lewis, to chyba "Lincoln" nie mógł być złym filmem, bo nie można mieć genialnej roli w złym filmie. To jest niemożliwe. To jest trudny film. To jest film na temat bardzo poważnej sprawy, jaką w historii Ameryki było niewolnictwo, i niezwykłej postaci, jaką był Abraham Lincoln.

85. gala oscarowa. Jakie wrażenia?

Ona była średnia. Ja cenię Oscary jako galę, bo jeżeli ktoś zna ten biznes, to wie, że jest bardzo trudno zrobić na świecie galę. I nikt, tak naprawdę, nie robi lepszej gali niż Oscary. Jak sobie to porównamy z festiwalami - z wyjątkiem festiwalu Transatlantyk w Poznaniu, który robi lepszą galę niż Oscary - to wszystkie inne gale są oczywiście słabsze. Dlatego ja bronię zawsze Oscarów. Natomiast w tym roku było troszeczkę słabiej. Słabiej np. w porównaniu z tym, jak wypadły Złote Globy. Tam były dwie świetne dziewczyny, które prowadziły galę, w szczególności Tina Fey. To błyszczało humorem, to błyszczało inteligencją i takim rzadkim dowcipem, bardzo, bardzo zaskakującym. Natomiast gala wręczenia Oscarów była trochę bardziej przewidywalna.

Przeczytaj naszą relację minuta po minucie z oscarowej gali!
Specjalnie dla Was przygotowaliśmy raport Oskary 2013