Już dobę przed rozpoczęciem oscarowej ceremonii najwięksi fani zajmują miejsca w pobliżu czerwonego dywanu - donosi amerykański korespondent RMF FM Paweł Żuchowski. 82. w historii gala Oscarów odbędzie się w nocy z niedzieli na poniedziałek czasu polskiego w Teatrze Kodaka w Los Angeles.

W tym roku będą większe emocje niż w poprzednich latach, bo o Oscara w kategorii "Najlepszy film" będzie rywalizować ze sobą nie pięć, a dziesięć produkcji . Pod względem liczby nominacji przyznanych za dany film w różnych kategoriach liderami są "Avatar" i "The Hurt Locker ". Każdy z nich otrzymał po 9 nominacji. Tuż za nimi - z 8 nominacjami - uplasowały się "Bękarty wojny" Quentina Tarantino. Po sześć nominacji uzyskały filmy "W chmurach" i "Precious: Based on the Novel Push by Saphire".

Zapewne wszyscy będą uważnie śledzić walkę między Jamesem Cameronem i Kathryn Bigelow - nie tylko dlatego, że oboje mają najwięcej nominacji i że byli kiedyś małżeństwem, ale również dlatego, że ich filmy ("Avatara" i "The Hurt locker") dzieli niemal wszystko. To jak walka Dawida z Goliatem. Czy Akademia wybierze niskobudżetowy film, czy też zdecyduje się na obraz, którego produkcja kosztowała aż pół miliarda dolarów - okaże się już jutro.

Będą zmiany, ma nie być nudno

Zwykle na oscarowej gali wszyscy dziękują swoim matkom, reżyserom i Bogu. Jednak w tym roku przemowy mają nie być nudne. Producenci ceremonii poprosili, żeby na scenie każdy skupił się raczej na tym, co ta nagroda może zmienić w jego życiu. Oczywiście to tylko sugestie, bo każdy - o ile zmieści się w czasie - może mówić, co chce.

Prowadzących galę będzie tym razem dwóch: Steve Martin i Alec Baldwin. Ci, którzy widzieli nową komedię "To skomplikowane", w której obaj rywalizują o względy Meryl Streep, wiedzą, że to zabawny duet.

Polski akcent

Szansę na statuetkę mają też Polacy - za krótkometrażowy dokument "Królik po berlińsku" w reżyserii Bartka Konopki. Jego obraz to dokument czarno-biały, zrealizowanym w konwencji filmu przyrodniczego. Konopka przedstawił w nim metaforyczną, poruszającą, a zarazem pełną humoru opowieść o tysiącach dzikich królików, które przez 28 lat zamieszkiwały obszar zieleni stworzony między dwoma pasami muru berlińskiego. Poprzez historię o królikach, postanowił opowiedzieć o losach ludzi - o "gatunku homo sovieticus, czyli ludziach ukształtowanych w komunistycznym systemie".

"Królik..." ma w Stanach Zjednoczonych dobrą prasę. Na przykład ważny magazyn "The Hollywood Reporter" napisał o nim: "to najbardziej niepowtarzalny z tegorocznych nominowanych dokumentów", a na łamach "The New York Timesa" chwalono "niezwykły polski film".

W pobliżu czerwonego dywanu

W Los Angeles trwają już ostatnie przygotowania do gali. Przed Teatrem Kodaka gromadzą się najbardziej wytrwali fani. Korespondent RMF FM Paweł Żuchowski natrafił wśród nich na Melasis Johnes, która przyznała mu się, że przyjechała tam specjalnie dla nominowanego do Oscara Mata Damona. Uwielbia go, bo jest gorący i tak jak ona pochodzi z Bostonu. Stoi już przy Bulwarze Zachodzącego Słońca w Hollywood i śpiewa specjalnie dla niego. Widziałam go raz w Bostonie i byłam bardzo podekscytowana z tego powodu. Nie widziałam go jeszcze w Hollywood, ale zamierzam jutro być z Mattem Damonem. Sukienka jest gotowa, buty też. Czekam tylko na telefon - deklaruje Amerykanka.