Aleś Bialacki otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla. To ważna postać dla białoruskiej opozycji, jeden z liderów słynnego Centrum Praw Człowieka "Wiasna". Ponad 10 lat temu trafił do kolonii karnej, do czego przyczyniła się niestety także Polska. Rok temu ponownie został zatrzymany i do dziś przebywa w areszcie.

Aleś Bialacki, albo raczej Alaksandr Wiktarawicz Bialacki, urodził się w Karelii, ale jego rodzina przeniosła się na Białoruś. Angażował się w działania polityczne już jako 20-latek. W mocno zrusyfikowanej Białorusi starał się wszędzie mówić w języku narodowym. Na studiach w Homelu miał być pierwszym, który tak robił - gdy kończył uniwersytet, po białorusku mówiło już tam kilkadziesiąt osób.

Protestował przeciwko władzom komunistycznym, stał na czele nieformalnej grupy, której marzeniem była niepodległa Białoruś. Jeszcze w latach 80. próbowało go zwerbować KGB, jednak odmówił współpracy. Grupa, w której działał Bialacki, domagała się - jak sam wspomina - "utworzenia armii narodowej, banku narodowej, własnej służby granicznej, przeprowadzenia białoruizacji oświaty i kultury, podjęcia zdecydowanych kroków w gospodarce".

Po upadku komunizmu sprzeciwiał się reżimowi Alaksandra Łukaszenki. W latach 90. utworzył Centrum Praw Człowieka "Wiasna", którego celem miała być walka o demokratyzację Białorusi. W 2003 roku stowarzyszenie zostało zlikwidowane decyzją Sądu Najwyższego - powodem był udział członków organizacji w monitorowaniu wyborów prezydenckich w 2001 roku. Aktywiści jednak i samo centrum nie zaprzestali działalności.

Bialacki był wielokrotnie szykanowany, najpierw przez komunistów, a potem przez reżim Łukaszenki. W 2011 roku został skazany na kilka lat pobytu w kolonii karnej o zaostrzonym rygorze. Stało się to nie bez udziału Polski i Litwy. Rządy obu krajów przekazały bowiem Białorusinom informacje o kontach bankowych, jakie posiadał Bialacki. Środki służyły wspieraniu represjonowanych politycznie i ich rodzin. Mińsk zarzucił mu nieopłacenie podatków.

Bialacki wyszedł na wolność w 2014 roku. W rozmowie z RMF FM wspominał, że siedział w celu z zabójcami, gwałcicielami i narkomanami. Pracował w szwalni. Stracony kawał życia - tak kwitował te ponad tysiąc dni za kratami. Nie ma jednak najmniejszej urazy do Polski, za to, że przyczyniła się do jego uwięzienia. Widać, że ludzie u was na tyle długo żyją w demokratycznym społeczeństwie, że niezupełnie dobrze rozumieją sytuację, w jakiej znajdują się białoruscy obywatele - podkreślał.

W kolejnych latach Bialacki dalej angażował się w działania polityczne. Walczył m.in. o telewizję Biełsat, a w 2020 roku dołączył do Rady Koordynacyjnej tworzonej przez kandydatkę na prezydenta Białorusi Swiatłanę Cichanouską.

Za swoją działalność Bialacki był już wcześniej pięciokrotnie nominowany do Pokojowej Nagrody Nobla. Otrzymał także liczne inne wyróżnienia, np. szwedzką Nagrodę im. Per Angera, nagrodę Homo Homini wręczaną przez Vaclava Havla czy nagrodę im. Lecha Wałęsy.

W 2021 Aleś Bialacki ponownie został zatrzymany na fali represji wobec białoruskich opozycjonistów. KGB mówiło o "masowym oczyszczaniu z radykałów". Działacz został oskarżony o unikanie podatków. Do dziś jednak proces się nie rozpoczął - Bialacki przebywa w areszcie, gdzie 25 września skończył 60 lat.