Rafał Sonik rozpoczął trzeci dzień Abu Dhabi Desert Challenge od… spóźnienia na start. Powodem była awaria dostarczonego przez organizatora systemu GPS. Na odcinku specjalnym krakowianin nie stracił już jednak żadnej cennej sekundy i umocnił się na pozycji lidera. Drugie miejsce w klasyfikacji rajdu utrzymał Kamil Wiśniewski.

W środę, tradycyjnie o wschodzie słońca pierwsi zawodnicy wyruszyli z biwaku na start odcinka specjalnego. W tyle na kilkanaście minut został Rafał Sonik, któremu organizatorzy musieli wymienić okablowanie i anteny w systemie GPS. Spóźniłem się na start, a potem miałem jeszcze problemy z dotankowaniem quada, ale mimo to dzień był bardzo udany. Jestem trochę przegrzany po tych trzech dniach, ale pozostaję liderem zmagań, więc czegóż chcieć więcej? - komentował obrońca Pucharu Świata.

Na trasie liczącej ponad 288 km ponownie toczył się pojedynek Rafała Sonika i Keesa Koolena. Holender mimo dużej straty w klasyfikacji generalnej, robi wszystko by wygrywać kolejne etapy rywalizacji i pokazać swoje możliwości. Na trzeci etap wystartował jako pierwszy i również pierwszy zameldował się na mecie. Krakowianin stracił do niego niespełna dwie minuty.

Prawie cały odcinek jechałem sam. Dogoniłem co prawda jednego quada i chwilę nawigowaliśmy razem, ale szybko został w tyle. Widziałem przed sobą ślady opon Keesa Koolena, z których można było odczytać, że jedzie dobrym, mocnym tempem. Starałem się więc trzymać rytm i na mecie przyniosło to rezultat. Oczywiście były lepsze i gorsze momenty, ale jadąc 300 km w takim upale nie da się uniknąć błędu - relacjonował.

Kamil Wiśniewski również odczuł trudy trzech dni rywalizacji i nieco zmniejszył tempo. Pokonał odcinek z siódmym czasem, ale mimo to utrzymał drugie miejsce w klasyfikacji zmagań. 

W środę zawodników czeka 250 km oesu. Polacy wciąż muszą być mocno skoncentrowani, ponieważ ich śladem podąża dwóch lokalnych quadowców, którzy nie tylko lepiej znoszą upały, ale doskonale czytają teren. Walka o czołowe miejsca na podium będzie więc toczyć się do samego końca zmagań. 

(j.)