Uczestnicy Rajdu Maroka osiągnęli w poniedziałek półmetek rywalizacji. Jadący w barwach RM FM Rafał Sonik ponownie był najszybszym quadowcem. Polak powiększył swoją przewagę nad rywalami w klasyfikacji zmagań. Nie miał jednak łatwej przeprawy, bo z powodu błędnego montażu rurki do camel baka, pokonał 250 km bez choćby kropli wody w ustach.

Rafał Sonik na trasie trzeciego odcinka specjalnego przeprowadził dość ryzykowny eksperyment, który pozwolił mu poznać kolejną granicę. Granicę wytrzymałości odwodnionego organizmu...

Kiedy wystartowałem i po kilku kilometrach chciałem pociągnąć pierwszy łyk z camel baka, okazało się, że jest to niemożliwe. Stanąłem na chwilę i poprawiłem przewód, który puszczony był wokół ramienia, a nie ponad nim. To jednak nie pomogło. Postanowiłem więc jechać dalej i sprawdzić, czy na takim dystansie zacznę się odwadniać, szczególnie, że dużo piłem rano i w wieczór poprzedzający dzisiejszy oes - relacjonował krakowianin.

Zdobywca Pucharu Świata mógł poprosić o kilka łyków wody napotkanych motocyklistów, ale postanowił dojechać "na sucho" do punktu tankowania na 250. kilometrze trasy. Najpierw w dziwny sposób zaczęły boleć mięśnie. Potem trochę mieszało mi się w głowie, więc nie sądzę, żeby przy tej temperaturze na Saharze dało się dojechać dużo dalej - komentował wyniki testu quadowiec.

Na tankowaniu "SuperSonik" miał 15 minut na wymianę roadbooka i dolanie paliwa, ale priorytetem była woda. Po zdjęciu camel baka okazało się, że źle zamontowany był zawór w jego dolnej części.  Naprawiłem "awarię" i dalej już byłem w pełni wyposażony. Ostatnie 70 km było chyba rajem dla każdego zawodnika, a w szczególności dla mnie. Pokonywaliśmy spory fragment płaskiej szutrówki, z dobrą widocznością tego co przed nami i kilkoma naprawdę długimi skokami. Na koniec jeszcze duża sekcja skał i kolejna twarz Sahary - brutalna, nieprzyjazna i księżycowa - opisywał.

We wtorek rajdowców czeka 226 km odcinka specjalnego, którego sporą część będą stanowić partie wydmowe. Rafał Sonik przed kolejnym dniem zmagań był pełen optymizmu. - Ja bym chętniej jechał, jechał i jechał. Zaczynam się dobrze czuć dopiero piątego, szóstego dnia rajdu. Każdy kolejny odbieram lepiej, dlatego z niecierpliwością czekam już na Dakar.