Jutro ruszają zapisy do Rajdu Dakar 2014. Nad startem w imprezie zastanawia się ciągle Tomasz Gollob. Nasz żużlowiec potwierdził, że chce wziąć udział w rajdzie, ale nie wiadomo, czy będzie gotowy już na najbliższą edycję imprezy. Między innymi o przygotowaniach Golloba z Rafałem Sonikiem rozmawiał Patryk Serwański z redakcji sportowej RMF FM.

Patryk Serwański: Jutro zaczynają się zapisy na przyszłoroczny Rajd Dakar. Przyglądał się pan już dokładniej trasie rajdu, czy jest na to zdecydowanie za wcześnie?

Rafał Sonik, quadowiec, uczestnik rajdów cross-country: Nigdy na tyle miesięcy przed rajdem nie wiadomo tyle o trasie, żeby jakoś poważnie dyskutować. Wiadomo, że będzie więcej odcinków specjalnych i mniej dojazdówek. Zdarzały się takie po 300-400 kilometrów, a tego nikt z nas nie lubi. My chcemy się ścigać. Myślę, że pomału ruszą mniej lub bardziej oficjalne giełdy informacji o trasie. Mapy satelitarne, internet to główne źródło wiedzy. W tegorocznym rajdzie było wiadomo, że od razu wjedziemy w wydmy w fesz-fesz. Wielu faworytów odpadło bardzo szybko. W przyszłym roku głównym straszakiem będzie dla nas Boliwia i najbardziej wymagające etapy maratońskie.

Kiedy zdecyduje pan, na jakim quadzie pojechać na Dakarze?

Rozmawiamy równocześnie i z Yamahą i z Hondą. Moje główne problemy to prędkość. Byłem wolniejszy na prostych. Bardzo mnie to martwi, bo traciłem na tym mnóstwo czasu. W przekroju całego rajdu może nawet godzinę. Quad, którym jechałem, był za wolny. Musimy poprawić mu aerodynamikę. Kłopotem są też silniki fabryczne. Są słabe, a przerabianie ich nie wchodzi w grę, bo wtedy się psują. Gdyby mój quad był szybszy, bez żadnych problemów byłbym w tym roku drugi. Honda ma niezależne zawieszenie tylnych kół - to wygodniejsze dla zawodnika, ale bywa awaryjne. W quadzie Yamahy jest sztywna oś z tyłu. Jak mówimy, "kopie po kręgosłupie", ale jest właściwie bezawaryjne. W tym sezonie jeżdżę na razie i Hondą i Yamahą. Mam dylemat, muszę go rozstrzygnąć. Kolejne starty pomogą mi znaleźć najlepsze rozwiązanie.

Wystąpił pan dziś w roli rzecznika Tomasza Golloba, który przyznał, że chce pojechać w Dakarze. W tym roku zajmuje go jednak żużel. Starczy czasu na przygotowania do Dakaru 2014?

Wprowadzałem Tomka kilka tygodni temu w jazdę po pustyni. Pierwsze wydmy i zagłębienia pokonywał ze mną. Później już coraz szybciej, coraz lepiej już samemu. On ma wielkie doświadczenie motocyklowe i jest profesjonalnym sportowcem. Podobnie jak Adam Małysz potrafi się uczyć i wie, co robić. Jest niezwykle staranny, szybko zdobywa wiedzę. Spędziliśmy tydzień w Abu-Zabi. Cały czas rozmawialiśmy, analizowaliśmy. Nie zdziwię się jeśli Tomek pojedzie w 2014 roku. Pamiętajmy, że pierwszy rajd jest po to, żeby poznać specyfikę Dakaru. Jeśli miałbym mu coś rekomendować to przejechanie pierwszego rajdu w assistance, później już samodzielnie ale bardzo ostrożnie i od trzeciego startu już walka o pozycje. Zobaczymy, czy mnie posłucha. Jeśli będzie uparty, przygotujemy go do startu już teraz. Tomek jest zdeterminowany, czy wystartuje już teraz - to zostawmy jego decyzji.

W kolejnym Dakarze zobaczymy więcej quadów?

Organizator przewiduje maksymalnie start około 50 pojazdów. Pamiętajmy, że ilość nie jest ważna. Zgłasza się ponad stu zawodników wybiera się najlepszych. Faktycznie znakomita większość zawodników to znakomici profesjonaliści z całego świata. Dopuszcza się zaledwie kilku amatorów. Sądzę, że konkurencja będzie niesamowita. To już widać kiedy śledzimy inne rajdy i światowe rankingi. Na pewno wystartują najlepsi z najlepszych.