Przejechać trasę 36. Rajdu Dakar dobrym tempem i poprawić lokatę z ostatniej edycji - to cel Adama Małysza. Medalista olimpijski i mistrzostw świata w skokach narciarskich, który w swym drugim starcie w tej imprezie był 15., odleciał w Nowy Rok do Argentyny.

36. Dakar Rally rozpocznie się 5 stycznia w Rosario w Argentynie i zakończy 18 stycznia w Valparaiso w Chile. Weźmie w nim udział 18 Polaków - wszyscy pod szyldem Poland National Team. Adam Małysz oraz Rafał Marton w połowie marca 2013 roku zostali włączeni do Orlen Team.

Adam Małysz pytany o samopoczucie przed startem odpwoiada: Do tego, co czeka mnie i mego pilota Rafała Martona, podchodzę ze spokojem. Chciałbym przejechać trasę rajdu dobrym tempem i poprawić lokatę z ostatniej edycji.

Przyznaje, że myśli o zwycięstwie. Oczywiście, jak każdy sportowiec przystępujący do rywalizacji. Ale... Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy i być realistą, mierzyć swe siły na zamiary. Wiem, w którym miejscu jestem, do najlepszych kierowców mam jeszcze długą drogę. Co nagle, to po diable, dlatego się nie spieszę. A czasami, jak mocniej nacisnę pedał gazu, to hamuje mnie mój pilot, zarazem świetny nauczyciel, który pilnuje, by moje tempo było dostosowane do warunków terenowych. Całkowicie podzielam pogląd Rafała, że trzeba jechać przede wszystkim bardzo mądrze, rozsądnie, z głową, nie dać się ponieść emocjom i brawurze.

Małysz jednocześnie mówi, że - choć ostatni skok oddał na Wielkiej Krokwi w Zakopanem 26 marca 2011 roku - to nie rozstał się na dobre z dyscypliną, z która był związany przez lata. W miarę możliwości jestem na bieżąco ze wszystkimi wydarzeniami, mam dobry kontakt z naszą ekipą - podkreśla. Bardzo też cieszą go ostatnie sukcesy polskich skoczków. Z ośmiu początkowych konkursów Pucharu Świata, połowę wygrali bowiem Polacy - dwa Kamil Stoch oraz Krzysztof Biegun i Jan Ziobro. Dodaje jednak: Bardzo się cieszę z tego powodu, ale... do igrzysk w Soczi mamy jeszcze 37 dni, licząc od Nowego Roku. Media niepotrzebnie podgrzewają atmosferę, widząc już prawie wszystkich naszych zawodników na podium... To takie polskie... Sukcesów mamy mało, więc każdy staramy się podnieść do najwyższego poziomu, a potem, jak coś się nie uda, rozdrapujemy ranę. Uważam, że trzeba być optymistą, ale podchodźmy do takich osiągnięć czy "wyskoków" z pokorą, ze spokojem. Wierzę, że chłopaki pokażą jeszcze nie jeden raz swe pazury...

(mal)