Z niepewnością podchodziłam do nowego (rajdowego) wyzwania Adama. Ale nie chciałam z góry niczego przekreślać, więc postanowiłam sama sprawdzić, jak to wygląda od podszewki - tak decyzję o udziale w rajdzie RMF Morocco Challenge tłumaczy Iza Małysz w rozmowie z dziennikarką RMF FM Martą Grzywacz. Adam Małysz przyznaje z kolei, że podczas rajdu cały czas niepokoił się o swoje dziewczyny. "Ten mój niepokój mi przeszkadzał. To dekoncentruje" - zaznaczył.

RMF FM: Co jest najtrudniejsze w rajdzie RMF Maroko Challenge?

Iza Małysz: Mnie nie przeraża sama jazda, samo zmęczenie, sen na pustyni, tylko brak bieżącej wody, nawet nie skorpiony, które podobno o tej porze już śpią.

Czy chciałabyś jeździć jako pilot Adama?

Nie, nigdy w życiu. Sport to jego zajęcie. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji.

Kłócilibyście się?

Obawiam się, że przy naszych upartych osobowościach mogłoby być bardzo ciężko.

Kto by rządził w samochodzie?

Tu pewnie byłby problem, bo oboje byśmy chcieli rządzić.

Czym jest dla ciebie ten rajd?

Dla mnie to przede wszystkim zabawa. Musimy pamiętać, że na pokładzie mamy Karolinę (córka - red.) Tutaj się włącza instynkt macierzyński i zaczyna się liczyć bezpieczeństwo.

A w jaki sposób Adam zachęcił cię do udziału w rajdzie?

To było na zasadzie: pojedź, zobacz jak to wygląda, czy słusznie masz obawy. Bo nie ukrywam, że z pewną niepewnością podchodzę do tego nowego wyzwania Adama. Ale nie chciałam z góry niczego przekreślać, więc postanowiłam sama sprawdzić, jak to wygląda od podszewki.

Czy Adam jest już gotowy do Dakaru?

Trudno powiedzieć. Tylko Adam może odpowiedzieć na to pytanie, czy jest już na tyle mocny, żeby sprostać zadaniu. Ale pewnie nie byłby sobą i nie byłby sportowcem, gdyby nie miał żyłki zacięcia i nie chciał pokazać na co go stać.

RMF FM: Czy niepokoiłeś się o to, jak na trasie rajdu dają sobie radę twoja żona i córka?

Adam Małysz: Cały czas się bałem, jadąc ciągle myślałem o tym, co się dzieje z rodziną. A moja żona i córka miały bardzo zaciętego pilota, w którym jest dusza sportowca i który je cały czas napędzał. Ten mój niepokój mi przeszkadzał. To jednak dekoncentruje, kiedy myślisz, jak one sobie poradziły na tych trudnych odcinkach, które ja mam już za sobą.

Używasz mocnych słów w ekstremalnych sytuacjach?

Tak, zwykle jeśli coś nie wyjdzie, coś się nie uda, pada k... mać. Ja wiem, że to nie jest ładne, ale każdy ma słabsze chwile. Chociaż przekleństwa wcale nie pomagają, człowiek sobie przeklnie, ale myśli zaraz: po co te nerwy? Lepiej znaleźć przyczynę i spokojnie rozwiązać sprawę.

Potrafisz korzystać z rady żony? Słuchasz się jej czasem?

Nie chodzi o to, żeby słuchać się żony. Chodzi o to, żeby związek był partnerski, żeby dużo rozmawiać i decydować wspólnie. Wiem, że to jest trudne, bo ludzie mają różne charaktery, my z żoną też, dlatego często dochodzi między nami do różnych zatargów. Ważne jest tylko, żeby z tego wyjść i umieć się pogodzić.