"Będę cisnął Ignacio Casale, starał się jeszcze poprawić wynik, ale trzeba być świadomym, że przy godzinie przewagi, jaką ma nade mną, będzie to bardzo trudne. Musiałbym bardzo ryzykować. A w Dakarze umiejętność odczytania granicy ryzyka jest jedną z najważniejszych" - mówił Rafał Sonik przed dwunastym i przedostatnim etapem Rajdu Dakar. Quadowiec, którego oficjalnym patronem radiowym jest RMF FM, zajmuje po 11 etapach drugie miejsce w klasyfikacji generalnej.

Zostały dwa dni rajdu, około 550-650 kilometrów odcinków specjalnych. Będę cisnął Ignacio Casale, starał się jeszcze poprawić wynik, ale trzeba być świadomym, że przy godzinie przewagi, jaką ma nade mną, będzie to bardzo trudne i musiałbym bardzo dużo ryzykować. Dlatego będę patrzył na to, jaka jest trasa i dostosowywał swoją prędkość do tej trasy. Trzeba ocenić, gdzie jest granica ryzyka - właśnie w Dakarze taka umiejętność odczytania granicy ryzyka jest jedną z najważniejszych - mówił Sonik na mecie 11. etapu, który ukończył na czwartej pozycji.

Ja wiedziałem, że taka może być kolejność w klasyfikacji, i mówiłem o tym całej naszej ekipie w Tucuman, po piątym etapie, kiedy straciłem prawie dwie godziny. Był taki Dakar, chyba w 2009 roku, kiedy Cyril Despres spalił musa na samym początku i stracił godzinę do lidera. Powiedział wtedy, że Dakar już się dla niego skończył - a to był dopiero pierwszy etap. Czołówka się tu po prostu zna i wie, na co kogo stać. Casale nie bez powodu był przed rokiem drugi, a ja trzeci - zaznaczył Sonik.

Przyznał, że Casale otrzymuje ogromne wsparcie od kibiców, którzy na trasie informują go, ile traci do aktualnego lidera. Nie bez kozery powiedział w komentarzu do etapu z Calamy do Iquique, że szybko zmieniał koło, żeby mu Sonik nie uciekł. Doskonale wiedział, ile do mnie traci. "Ściany" mu pomagają i trudno się dziwić, bo gdyby rajd był w Polsce, to pomagałyby nam - stwierdził. On w Chile jest już Adamem Małyszem. Będą go eskortować na dojazdówce - tak jak Patronellego, koło którego jechały motocykle, policja oraz media. Wszyscy będą pytać, czy ma dobry humor, czy wstał prawą nogą itd. To jest bohater. Musi jeszcze przetrwać dwa dni i ma z głowy - dodał.

Sonik podkreślał również, że bardzo cieszą go dobre wyniki wszystkich polskich kierowców, którzy do tej pory jadą w Dakarze. Jestem w Dakarze nie tylko zawodnikiem, ale też członkiem i kapitanem reprezentacji Polski. Na dwa dni przed końcem rajdu właściwie wygląda na to, że każdy z nas, z reprezentantów Polski, jedzie po swój życiowy wynik - to fantastyczne uczucie. Jeżeli to, co się działo w ostatnich dniach, utrzyma się również przez najbliższe dwa dni, to będziemy mieli 3-4 polskie samochody w "dziesiątce". Ewenement historyczny, fantastyczny wynik i wszyscy z życiowymi wynikami - mówił. To jest reprezentacja, z której jestem dumny - podsumował.

Poland National Team / RMF FM

(edbie)