Krzysztof Hołowczyc przeszedł po wypadku na trasie 35. Rajdu Dakar kolejne badania, które m.in. potwierdziły złamanie trzech żeber oraz silne stłuczenie kilku innych. Kierowca nie ma jednak powikłań neurologicznych i przeniósł się ze szpitala do hotelu. Możliwe, że za kilka dni wróci do kraju.

Hołowczyc przeszedł kolejne badania, tym razem w prywatnej klinice chirurgicznej w Limie, mające na celu zweryfikowanie postawionej wcześniej diagnozy. Badania potwierdziły złamanie trzech żeber oraz silne stłuczenie kilku innych. Oprócz złamania ósmego kręgu piersiowego stwierdzono również uszkodzenie czwartego kręgu lędźwiowego - poinformował PAP menedżer olsztyńskiego kierowcy Andrzej Kalitowicz. Jak podkreślił, nie ma powikłań neurologicznych. Za zgodą lekarzy Hołowczyc przeniósł się do hotelu, a leczenie prowadzone będzie ambulatoryjnie. Zgodnie z zaleceniem Krzysztof ma jak najwięcej przebywać w pozycji poziomej i poruszać się wyłącznie w gorsecie ortopedycznym. O ile dolegliwości bólowe będą ustępowały, to w ciągu najbliższych kilku dni możliwa będzie podróż lotnicza do kraju - dodał menedżer.

Hołowczyca odwiedził charge d'affaires ambasady RP w Limie Dariusz Latoszek. Nie spodziewałem się, że po takim wypadku, który przysporzył tyle bólu, spotkam pana Krzysztofa w tak dobrym nastroju. Nie narzekał na nic, żartował, uśmiechał się. Jedyne co, to miał żal do losu, że zniweczony został jego wielomiesięczny wysiłek, jaki włożył w przygotowania do startu w Rajdzie Dakar - powiedział. Latoszek zaznaczył, że olsztynianin trafił do bardzo dobrego szpitala i nie miał powodów do narzekań. To w zasadzie jedna z najlepszych, o ile nie najlepsza w Peru placówka medyczna.

Wypadek przekreślił dalszy udział w rajdzie

W poniedziałek, na początku trzeciego etapu z Pisco do Nazca, rozpędzone auto (Mini All 4 Racing) natrafiło na zjeździe z kilkumetrowej wydmy na twarde, skalne podłoże przysypane niewielką warstwą piachu. Hołowczyc został początkowo przetransportowany helikopterem do polowego szpitala w Pisco, a następnie do Limy. Jego partner, portugalski pilot Felipe Palmeiro, nie doznał poważniejszych obrażeń.

Hołowczyc, który w czerwcu skończył 50 lat, po raz ósmy wystartował w Rajdzie Dakar i po raz czwarty musiał się wycofać. W 2009 i 2011 roku uplasował się na piątej pozycji. Rok temu wygrał, jako pierwszy Polak w historii, jeden z etapów, był też liderem, ale ostatecznie - po awarii samochodu - zajął dziewiątą lokatę.