Były napastnik reprezentacji Francji, Nicolas Anelka ochłonął już po skandalu podczas tegorocznych mistrzostw świata w RPA. Piłkarz opowiedział mediom swoją wersję wydarzeń. To prawda, mieliśmy małą scysję, jednak nie jest prawdą, że go obrażałem czy wyklinałem jego dobre imię - zapewnił Anelka. Chodzi o słowną potyczkę z ówczesnym szkoleniowcem trójkolorowych, Raymondem Domenechem.

Do konfliktu doszło w przerwie meczu z Meksykiem, który Francuzi przegrali 0:2. Wróciliśmy do szatni dosłownie na pięć minut, wszyscy zawodnicy rozmawiali, a do mnie podszedł trener i powiedział: Cholera, Nico, mówiłem ci, żebyś przestał się cofać, kiedy masz być z przodu - relacjonuje zawodnik .

Zwróciłem mu więc uwagę, że jak będę cały czas z przodu, to nawet nie dotknę piłki. Dosłownie powiedziałem: Nie mów mi co mam robić, nie chcę być aż tak wysunięty. Wiem, że nie powinienem być taki opryskliwy, ale w tamtym momencie straciłem głowę - zaznaczył snajper Chelsea Londyn i jednocześnie przyznał, że Patrice Evra próbował pogodzić obie zwaśnione strony, niestety, bezskutecznie.

Pat i Franck Ribery chcieli, bym się uspokoił, krzyczeli na mnie, żebym się zamknął, ale do mnie to nie docierało, byłem jak zamroczony. Pat mówił, żebym wkładał z powrotem koszulkę i wracał na boisko, ale ja nie chciałem, miałem dość - podsumował Anelka.