Niełatwy mundialowy debiut ma za sobą sędzia Szymon Marciniak. W zakończonym remisem 1:1 meczu Argentyny z Islandią polski arbiter podjął kilka ważnych decyzji, z których dwie wzbudziły kontrowersje. Po spotkaniu opinie dziennikarzy obecnych na stadionie w Moskwie były różne - ale częściej pozytywne. Zgodnie podkreślano, że Polak miał trudne zadanie.

Niełatwy mundialowy debiut ma za sobą sędzia Szymon Marciniak. W zakończonym remisem 1:1 meczu Argentyny z Islandią polski arbiter podjął kilka ważnych decyzji, z których dwie wzbudziły kontrowersje. Po spotkaniu opinie dziennikarzy obecnych na stadionie w Moskwie były różne - ale częściej pozytywne. Zgodnie podkreślano, że Polak miał trudne zadanie.
Szymon Marciniak w czasie meczu Argentyna - Islandia /PETER POWELL /PAP/EPA

Wielu arbitrów, w tym Szymon Marciniak, często powtarza, że najlepiej, gdy o sędziach po meczu jest cicho. Bo to oznacza, że dobrze wykonali swoją pracę.

W sobotnie popołudnie na obiekcie Spartaka polski arbiter nie był pierwszoplanową postacią - najwięcej mówiono o rzucie karnym, którego nie wykorzystał Lionel Messi - ale komentowane były również dwie decyzje Polaka.

Pierwsza - po zagraniu ręką przez Islandczyka Ragnara Sigurdssona w końcówce pierwszej połowy. Sędzia Marciniak uznał je za przypadkowe i bez oglądania powtórki, mimo zdecydowanych protestów Argentyńczyków, podyktował tylko rzut rożny.

Druga - po upadku w polu karnym Argentyńczyka Cristiana Pavona w 77. minucie. Wydawało się, że Pavon został podcięty, ale polski arbiter uznał jego zachowanie za próbę wymuszenia rzutu karnego i upomniał Argentyńczyka.

Przedstawiciel mediów z Islandii, z którym rozmawiała Polska Agencja Prasowa, nie miał pretensji do Marciniaka, zwłaszcza - czemu trudno się dziwić - za nieprzyznanie Argentyńczykom rzutu karnego.

Dziennikarz z argentyńskiego "Diario de la Republica" stwierdził z kolei, że w przypadku zagrania ręką Ragnara Sigurdssona podyktowałby "jedenastkę", a w sytuacji z 77. minuty miałby wątpliwości.

Mówię tylko o tych dwóch sytuacjach. Poza tym oceniam jego pracę pozytywnie - podsumował.

Wysłannik czeskiego magazynu "Football Club" obie sytuacje ocenił z kolei... odwrotnie.

Pierwsza sytuacja - zgadzam się, nie powinno być karnego. Zawodnik dotknął piłki ręką, upadając na murawę, nie miał innej możliwości. Natomiast uważam, że w drugiej części Pavon był faulowany - powiedział.

Marciniaka chwalił włoski żurnalista z "Tuttosport". Bardzo pewnie prowadził zawody, wprowadzał dobrą atmosferę. Nie popełnił błędów. Ręka w pierwszej połowie była efektem naturalnego ułożenia ciała - podkreślił.

Generalnie wśród dziennikarzy zebranych na stadionie przeważały opinie, że polski sędzia nie miał tego dnia łatwego zadania. Zwracano też uwagę, że jego sposób sędziowania cechują pewność i wyczucie.

Sędziowie dzielą się na tych, którzy nie pozwalają sobie na żadne poufałości z piłkarzami i są bardzo kategoryczni, i tych, którzy wprowadzają nieco luzu, mającego pomóc w rozładowaniu napięcia.

37-letni Szymon Marciniak należy do tej drugiej grupy. Często się uśmiecha, poklepuje po plecach np. piłkarzy wstających z murawy, sporo im tłumaczy. Ale gdy trzeba, stanowczym zachowaniem przypomina, kto "rządzi" na boisku - tak było w sobotę np. w 30. minucie, gdy przywoływał do porządku Angela Di Marię.

Po końcowym gwizdku pierwsi z tradycyjnymi podziękowaniami podeszli do Polaka Islandczycy. Nic w tym zresztą dziwnego: oni mogli czuć się tego dnia jak zwycięzcy.

Podobnie było w strefie mieszanej: Islandczycy chętnie rozmawiali z dziennikarzami, podczas gdy Argentyńczycy mijali przedstawicieli mediów, czasami nawet na nich nie patrząc. Jedynie Messi, któremu towarzyszyli ochroniarze, zatrzymał się na krótką chwilę przy ogromnie ściśniętym tłumie dziennikarzy. To on, a nie Szymon Marciniak, był tego dnia w centrum uwagi.


ZOBACZ RÓWNIEŻ:

Kto zostanie królem strzelców mundialu 2018? Głosuj! [SONDA] >>>>

Mundial 2018: Sprawdź terminarz meczów! >>>>

Lewandowski & Spółka, czyli wszystko, co trzeba wiedzieć o wybrańcach Nawałki >>>>


(e)