"Jesteśmy w komfortowej sytuacji. Przez jakiś czas traktowano Czarnogórę jako czarnego konia naszej grupy, ale eliminacje pokazały, że ta drużyna nie ma obecnie dużo jakości piłkarskiej, choć ma kilka indywidualności" - mówi w rozmowie z RMF FM były reprezentant Polski Radosław Majdan. "Mundial to największy splendor dla piłkarza" - przyznaje bramkarz, który wystąpił na Mistrzostwach Świata w 2002 roku. Dziś awans może zapewnić sobie kadra Adama Nawałki. Cel to przynajmniej remis w starciu z Czarnogórcami. Początek meczu na PGE Narodowym w Warszawie o godzinie 18:00.

"Jesteśmy w komfortowej sytuacji. Przez jakiś czas traktowano Czarnogórę jako czarnego konia naszej grupy, ale eliminacje pokazały, że ta drużyna nie ma obecnie dużo jakości piłkarskiej, choć ma kilka indywidualności" - mówi w rozmowie z RMF FM były reprezentant Polski Radosław Majdan. "Mundial to największy splendor dla piłkarza" - przyznaje bramkarz, który wystąpił na Mistrzostwach Świata w 2002 roku. Dziś awans może zapewnić sobie kadra Adama Nawałki. Cel to przynajmniej remis w starciu z Czarnogórcami. Początek meczu na PGE Narodowym w Warszawie o godzinie 18:00.
Piłkarze reprezentacji Polski /Bartłomiej Zborowski /PAP

Patryk Serwański, RMF FM: Wszystko wyjaśni nam ostatni mecz eliminacji. Remis da nam awans, ale pewnie powie pan, że w takim meczu trzeba grać o zwycięstwo.

Radosław Majdan: Na pewno sytuacja jest komfortowa. Prowadzimy w grupie niemal od początku, a w pewnym momencie mieliśmy aż 6 punktów przewagi nad drugą drużyną. Mam wrażenie, że punktów zbieraliśmy więcej niż powinniśmy, biorąc pod uwagę styl naszej gry. Było dużo nerwowych meczów. Naprawdę dobrze zagraliśmy dwa razy z Rumunią, która przecież przed eliminacjami była w gronie faworytów tej grupy. Duńczycy dopiero w drugiej części eliminacji pokazali siłę, ale myślę, że ten zespół będzie coraz groźniejszy. Teraz została nam Czarnogóra. Też była okrzyknięta czarnym koniem naszej grupy. Ten zespół co prawda ma kilka osobowości w swoim składzie, ale nie ma tam jakości czysto piłkarskiej. To zespół, który walczy i biega - to ich atuty. Przystąpimy do tego meczu po wysokiej wygranej, a rywale przyjechali tu po porażce przetrzebieni z powodu kartek i kontuzji. Oczywiście nie można przeceniać naszej wygranej z Armenią, bo tak słabo nie zagrał żaden nasz rywal w tych eliminacjach. Ważne, że potrafiliśmy to wykorzystać, ale Czarnogóra to jednak wyższa półka.

Dwa lata temu wywalczyliśmy awans na Euro 2016 w Warszawie, teraz historia może się powtórzyć. Znów Stadion Narodowy, znów wielkie oczekiwania.

Lepiej będzie wywalczyć ten awans u nas, niż w samolocie wracając z Armenii. Ta euforia, energia będzie na pewno wielkim przeżyciem dla piłkarzy i kibiców. Mówię o tym tak pewnie, bo nie widzę innego wyjścia niż nasz awans. Choć oczywiście jeszcze go nie mamy. To gwarantuje emocje na trybunach. Dla widowiska, dla atmosfery to lepiej, że jeszcze o coś gramy. Mam nadzieję, że to będzie prawdziwe święto.

Dla kilku piłkarzy z naszej drużyny to ostatnia szansa na zagranie w Mistrzostwach Świata. Mam na myśli choćby Jakuba Błaszczykowskiego czy Łukasza Piszczka.

Mundial to największy splendor dla piłkarza. Zainteresowanie świata, emocje są na najwyższym poziomie. Myślę, że ten mecz nie wywoła jednak u naszych piłkarzy jakiegoś dodatkowego stresu. To będzie dla nich dodatkowa motywacja. Piszczek, Błaszczykowski na pewno udźwigną taki ciężar. Na awans na pewno zasłużyliśmy, bo zdominowaliśmy naszą grupę. Także z powodu jej słabości. Rozczarowała Rumunia. Czarnogóra nic wielkiego dotychczas nie pokazała. Dania rozkręciła się dopiero w końcówce eliminacji. Potrafiliśmy też pokonać Armenię na wyjeździe, choć wcześniej nie potrafiliśmy tego dokonać. Pamiętam remis sprzed lat w Erywaniu. To był mecz ogromnej walki, wręcz brutalnej. Teraz z tego gorącego terenu nie pozostało nic. Nie wiem, czy nie mógłbym zagrać teraz lepiej niż bramkarz Armenii w pojedynku z Polską.

Dużo zwycięstw, dużo bramek Polaków w eliminacjach, ale w obronie było różnie. Trener Adam Nawałka musiał jednak dużo rotować w defensywie. Co mecz, to przynajmniej jedna zmiana w linii obrony. Może to powód tylu straconych goli?

Myślę, że kluczowy był brak koncentracji. Na Euro 2016 każda nasza kolejna zmiana, na przykład w meczu ze Szwajcarią, osłabiała zespół, u rywali poprawiała grę. Jeżeli chcemy być rzeczywiście światową czołówką, jeżeli zajmujemy 6. miejsce w rankingu FIFA, to potrzebujemy wyrównanej, solidnej kadry i zmienników, którzy znają system gry reprezentacji i potrafią się do niego dostosować. Oczywiście niektórych piłkarzy nie da się zastąpić jeden do jednego. Robert Lewandowski jest nie do zastąpienia. Podobnie Kamil Glik czy Łukasz Piszczek. To zawodnicy najwyższej klasy. Dopiero kreują się zastępcy dla naszych skrzydłowych. Generalnie mocne zespoły muszą mieć stabilność. Nam czasami jej brakuje. W tych eliminacjach jednak kluczowa była gra defensywna całego zespołu albo nawet - precyzując - defensywnych pomocników. Za dużo było w tych eliminacjach prostych błędów. Ogniwem, który pomoże to poprawić, jest oczywiście Grzegorz Krychowiak w wysokiej formie.

Znajduje pan jeszcze słowa, którymi można opowiadać o Robercie Lewandowskim? Czy on się już z perspektywy reprezentacji Polski wymyka jakimkolwiek porównaniom?

Najkrótsza charakterystyka jest prosta. To najlepszy polski piłkarz w historii. To mówi wszystko i nic dodawać nie trzeba. Brakuje mu tylko sukcesu z reprezentacją. Na Euro pracował dla drużyny, ale nie strzelał goli. Myślę, że to rozbudza jego chęci i plany związane z Mundialem. Przecież niektórzy uznali go za niewypał podczas Mistrzostw Europy. Niektórzy oczekują od niego po prostu bramek. My oczywiście wiemy, jaka była jego rola w zespole, ale zagraniczni dziennikarze patrzyli na to z innej perspektywy.



(ł)