Nieważna jak zaczynasz, ważne jak kończysz. Po pierwszej kolejce rywalizacji w grupie H mistrzostw świata Kolumbia bez punktu zamykała zestawienie, a Senegal miał na koncie trzy. W czwartek w bezpośrednim starciu tych drużyn "Lwom Terangi" wystarczał remis, aby znaleźć się w 1/8 finału, a Kolumbijczycy potrzebowali zwycięstwa. Cel osiągnęli piłkarze z Ameryki Południowej wygrywając 1:0.

Nieważna jak zaczynasz, ważne jak kończysz. Po pierwszej kolejce rywalizacji w grupie H mistrzostw świata Kolumbia bez punktu zamykała zestawienie, a Senegal miał na koncie trzy. W czwartek w bezpośrednim starciu tych drużyn "Lwom Terangi" wystarczał remis, aby znaleźć się w 1/8 finału, a Kolumbijczycy potrzebowali zwycięstwa. Cel osiągnęli piłkarze z Ameryki Południowej wygrywając 1:0.
Kibice Kolumbii przed meczem z Senegalem /TATYANA ZENKOVICH /PAP/EPA

W spotkaniu w Samarze długo nic ciekawego się nie działo, a emocji kibicom dostarczyła jedynie przerwa w 17. minucie, kiedy serbski sędzia Milorad Mazic oglądając powtórkę wideo upewniał się, że Davinson Sanchez nie sfaulował we własnym polu karnym Sadio Mane.

Inicjatywa należała do Kolumbii, ale jej ataki były w prosty sposób rozbijane. Sytuacja zespołu trenera Jose Pekermana dodatkowo się skomplikowała po półgodzinie gry. Wówczas kontuzji doznał jej gwiazdor James Rodriguez i musiał opuścić boisko.

Również po przerwie obraz gry niewiele się zmienił, a kiedy w 59. minucie równolegle rozgrywanego meczu Polska zaczęła prowadzić z Japonią 1:0, piłkarze niemal całkowicie stracili ochotę do gry. W tym momencie bowiem bezbramkowy remis promował obie ekipy.

Kolumbijczycy wreszcie jednak objęli prowadzenie. W 74. minucie z rzutu rożnego dośrodkował Juan Quintero, a ładnym strzałem głową popisał się Yerri Mina. To drugie trafienie na tym turnieju obrońcy Barcelony. Wcześniej pokonał Wojciecha Szczęsnego.

Senegal rzucił się do odrabiania straty i szybko mógł wyrównać. Na bramkę Davida Ospiny groźnie uderzali Mbaye Niang oraz Ismaila Sarr, ale bramkarz Arsenalu Londyn nie dał się zaskoczyć.

Ataki afrykańskiego zespołu nie stawały się jednak coraz intensywniejsze. Podopieczni trenera Aliou Cisse grali nieporadnie i odpadli z turnieju. O tym, że zajęli trzecie miejsce kosztem Japonii zdecydowała większa liczba żółtych kartek, jakimi zostali w Rosji ukarani.

To pierwszy przypadek w historii MŚ, kiedy o awansie do fazy pucharowej zadecydowała klasyfikacja fair play. Japonia i Senegal miały bowiem po cztery punkty, taki sam bilans bramek 4-4, a ich bezpośredni mecz zakończył się remisem 2:2. Japonia miała jednak cztery żółte kartki, a Senegal sześć.

(ag)