Rosyjski prezydent domaga się uchwalenia nowego prawa antyterrorystycznego. Dmitrij Miedwiediew w telewizyjnym wystąpieniu tłumaczył, że potrzebne są m.in. przepisy, które usprawnią pracę służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo. We wczorajszym zamachu w Moskwie dwie terrorystki-samobójczynie zabiły na stacjach metra 39 osób. Ponad 70 pasażerów zostało rannych.

Miedwiediew na naradzie z przedstawicielami Sądu Najwyższego i Sądu Arbitrażowego oświadczył, że czeka na ich propozycje. Zapowiedział, że w najbliższym czasie odbędzie się jeszcze kilka narad dotyczących zmian w tej dziedzinie i przygotowania specjalnych aktów normatywnych.

Prezydent podkreślił, że uwagę należy zwrócić na takie sprawy, jak dokładna praca różnych resortów, które powinny badać przestępstwa terrorystyczne, a także zapewnienie bezpieczeństwa w środkach transportu i w innych miejscach publicznych.

Rosyjska praca ocenia, że zamachy położyły kres iluzji o bezpieczeństwie. Dziennik "Wiedomosti" podkreśla, że w ostatnich latach zarówno władze, jak i media publiczne sugerowały Rosjanom, że terroryzm jest zlokalizowany na Kaukazie Północnym i nie dotyczy zwykłych obywateli. Krytycznie odnosi się także do zapowiedzianej przez prezydenta Dmitrija Miedwiediewa "kontynuacji kursu na zduszenie terroru w Rosji", podkreślając, że kurs trwa od roku 1999, a sytuacja się nie zmienia.

Na to, że władze nie zdołały osiągnąć postępu w rozwiązaniu problemu separatyzmu na Kaukazie Północnym, wskazuje także dziennik "Wriemia Nowostiej". Dziennik wylicza stosowane na świecie sposoby reagowania na akty terroru i konfrontuje je z warunkami rosyjskimi. Pierwsze to eskalacja siły, która jedynie zwiększa poziom przemocy. Praktykuje się też budowę murów i ograniczanie praw demokratycznych w imię poprawy bezpieczeństwa. Lecz - jak pisze gazeta - mur oznacza rozpad, a poprawa bezpieczeństwa w sytuacji, gdy sto rubli łapówki może rozwiać wszelkie problemy z dokumentem tożsamości, zakrawa na fikcję.

Wygląda na to, że o swe bezpieczeństwo może zatroszczyć się tylko samo społeczeństwo, lecz społeczeństwo śpi, a każda jego próba obudzenia się jest traktowana przez władze jak zagrożenie straszniejsze od zamachowców-samobójców - pisze dziennik "Wriemia Nowostiej".