Zwycięstwo biało-czerwonych piłkarzy ręcznych nad Francją skandynawskie media określiły jako sensacyjne, a drużynę Michaela Bieglera nazwały… "polskim tornadem", które "bezlitośnie zdemolowało mistrzów świata". Szwedzcy komentatorzy telewizyjni nie ukrywali podziwu, a po zakończeniu wtorkowego meczu wyrazili radość, że nie są... Norwegami - tych jest im bardzo żal, ponieważ w sobotę zmierzą się oni w "krakowskiej jamie smoka ze strasznymi Polakami".

Zwycięstwo biało-czerwonych piłkarzy ręcznych nad Francją skandynawskie media określiły jako sensacyjne, a drużynę Michaela Bieglera nazwały… "polskim tornadem", które "bezlitośnie zdemolowało mistrzów świata". Szwedzcy komentatorzy telewizyjni nie ukrywali podziwu, a po zakończeniu wtorkowego meczu wyrazili radość, że nie są... Norwegami - tych jest im bardzo żal, ponieważ w sobotę zmierzą się oni w "krakowskiej jamie smoka ze strasznymi Polakami".
Polscy kibice i Michał Jurecki (zdjęcie po prawej) podczas meczu biało-czerwonych z Francją w grupie A mistrzostw Europy piłkarzy ręcznych /Jacek Bednarczyk /PAP

Norweskie media natomiast z wyraźną pokorą oceniają szanse swojej drużyny w starciu z biało-czerwonymi.

Dziennik "Verdens Gang" podkreśla, że Norwegia - nawet przegrywając z Polską - wciąż będzie miała szanse na półfinał. Zaznacza również, że dopiero teraz zaczynają się mistrzostwa na poważnie. Norwegia będzie kolejną drużyną, która - jak stwierdzono - zagra w "środku cyklonu" i zmierzy się z "głodnymi złotego medalu" gospodarzami: Naprzeciw nas staną tacy światowi zawodnicy jak Sławomir Szmal, Karol Bielecki i Krzysztof Lijewski razem z pozostałą galerią polskich gwiazd.

Ekspert kanału telewizyjnego TV2 ocenił, że będzie to dla Norwegii najtrudniejszy mecz: Polacy po tak ważnym dla nich zwycięstwie nad Francuzami nabrali wiary, że są w stanie walczyć o medal z najszlachetniejszego kruszcu.

"Aftenposten" skomentował z kolei, że mecz w "krakowskim tyglu" będzie wyjątkowym przeżyciem, a najsilniejszym przeciwnikiem Norwegii - "szalone polskie trybuny".

Również trener norweskiej ekipy Christian Berge mówił, że jest pod wrażeniem polskiej publiczności, ale też podkreślał, że jego drużyna nie boi się atmosfery w Krakowie, a wręcz uwielbia takie mecze. W sobotę hala będzie pełna wrzeszczących w euforii kibiców, ale to akurat nam bardzo odpowiada i lubimy grać w takim hałasie - zaznaczył.

Ocenił, że "Francja, Polska i Macedonia to bardzo silne zespoły, ale teraz, po wyjściu z grupy, co było naszym podstawowym celem, jesteśmy w stanie wygrać z każdym z nich i nawet strefa medalowa stała się możliwa". Moi zawodnicy posiadają niesamowitą motywację po złotym medalu Norwegii w MŚ kobiet w grudniu i też chcą się pokazać - dodał.

Równocześnie jednak przyznał, że jest realistą i ma bardziej odległy cel. Moja drużyna jest bardzo młoda. Nie licząc kilku weteranów, jest to zupełnie nowy zespół, którego zawodnicy dopiero za cztery lata będą w odpowiednim wieku. Celem jest złoty medal Euro 2020 - oznajmił szkoleniowiec norweskiego zespołu.

(edbie)