Pan Ryszard Bogucki jest człowiekiem honoru i oświadcza, iż mając skute ręce i nogi, potknął się w trakcie wsiadania do samochodu, uderzył i doznał niegroźnych otarć - takie oświadczenie gangstera przekazali w piątek wieczorem jego adwokaci. Wcześniej informowano, że oskarżony o współudział w zabójstwie gen. Marka Papały został pobity. Z tego powodu z wokandy spadł proces jego i Andrzeja Z., ps. "Słowik".

Rzeczniczka Służby Więziennej Luiza Sałapa informowała, że do incydentu doszło w piątek rano. Bogucki - razem z innym osadzonym - wsiadł do policyjnego samochodu, który miał go zawieźć z aresztu na Rakowieckiej do sądu. Mężczyźni zaczęli się szarpać, rozdzielili ich policjanci. Boguckiego poddano badaniom lekarskim, które nie wykazały obrażeń. Lekarz wystawił mu jednak zwolnienie na ten dzień.

Niedługo po zajściu obrońcy Boguckiego powiedzieli dziennikarzom, że ich klient został uderzony przez innego osadzonego. Mec. Piotr Dałkowski podkreślił, że dzień wcześniej gangster zwrócił się do władz aresztu o izolowanie go. To zadziwiający zbieg okoliczności - mówił adwokat. Wieczornego oświadczenia swojego klienta obrońcy nie chcieli komentować.

Sąd miał w piątek dokończyć słuchanie zeznań wdowy po gen. Marku Papale. Postanowiono, że stanie się to 4 sierpnia. Sam proces odroczono do 12 maja.