Dziś mija 6 lat od zamordowania komendanta Marka Papały. Na początku czerwca prokuratura po raz trzynasty przedłużyła śledztwo, które ma wyjaśnić okoliczności morderstwa. Marek Papała zginął od kul zamachowców koło swojego bloku na warszawskim Mokotowie. Do dziś nie wiadomo ani jaki był motyw tego zabójstwa, ani kto wydal wyrok.

Generała zastrzelono wieczorem 25 czerwca 1998 roku w swoim samochodzie, na parkingu przed mieszkaniem w Warszawie. Znalazła go żona. Bandyta, który go zabił, oddał jeden strzał, po czym uciekł. Śledztwo w tej sprawie dotychczas się nie zakończyło. W chwili zabójstwa, Papała nie był już komendantem głównym policji. Kilka miesięcy wcześniej podał się do dymisji.

Początkowo śledztwo prowadziła warszawska prokuratura okręgowa, następnie przejęła je Prokuratura Apelacyjna. Akta sprawy zabójstwa generała liczą ponad 60 tomów. Przesłuchano ponad 300 świadków.

Wykonano szereg badań kryminalistycznych z zakresu balistyki, daktyloskopii, badań biologicznych, analiz mikrośladów oraz badań porównawczych pisma mówi Zbigniew Jaskólski, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie. Dotychczas postawiono jedynie zarzuty nakłaniania do zabójstwa Papały oraz współudziału w tej zbrodni Ryszardowi B.

Według ustaleń śledztwa, zabójców Papały było dwóch; Ryszard B. oraz Ryszard Niemczyk, który miał oddać do generała śmiertelny strzał. Nadal nie udało się ustalić również motywu, ani zleceniodawcy zabójstwa.

Ryszard Niemczyk, gangster z grupy pruszkowskiej, oskarżony m.in. o zabójstwo bossa tego gangu, Andrzeja Kolikowskiego, "Pershinga”, był już zatrzymany i aresztowany, jednak uciekł z zakładu karnego w Wadowicach. Do dziś nie udało się go odnaleźć.