Należący do grupy "Patyka" podejrzani w śledztwie ws. zabójstwa generała Marka Papały zaprzeczyli przed warszawskim sądem, jakoby mieli jakikolwiek związek z tą zbrodnią. Wcześniej łódzcy śledczy uznali, że do zabójstwa doszło podczas napadu rabunkowego. "Taka sytuacja nie miała miejsca. Nie widziałem jeszcze tak bezczelnej i kłamliwej wersji, jaką w tej sprawie wymyślił sobie świadek koronny" - podkreślał jeden z przesłuchanych.

Zobacz również:

W kwietniu ubiegłego roku łódzka prokuratura apelacyjna poinformowała, że - według jej ustaleń - do zabójstwa byłego szefa policji doszło w wyniku napadu rabunkowego z użyciem broni palnej, a sprawcy zamierzali ukraść samochód Daewoo Espero należący do Papały. Podczas napadu jeden z mężczyzn miał oddać do generała śmiertelny strzał.

Dwaj podejrzani: Igor M. (wcześniej, przed zmianą nazwiska: Igor Ł.), pseudonim Patyk, i Mariusz M. usłyszeli zarzuty zabójstwa. O ich udziale w zbrodni miał zeznać świadek koronny - człowiek z gangu "Patyka", Robert P. Inne zarzuty usłyszało trzech kolejnych członków grupy "Patyka". Bracia Robert i Dariusz J. są podejrzani o usiłowanie napadu rabunkowego, a Tomasz W. ma zarzuty związane z przestępczością samochodową (takie same usłyszała pozostała czwórka).

Postawienie zarzutów m.in. "Patykowi" nie zmieniło stanowiska warszawskiej prokuratury apelacyjnej, która wcześniej o nakłanianie do zabójstwa Papały oskarżyła gangsterów Ryszarda Boguckiego i Andrzeja Z., pseudonim Słowik. Proces w tej sprawie toczy się przed Sądem Okręgowym w Warszawie od 2010 roku. W związku z ustaleniami łódzkich śledczych doszło w nim niedawno jedynie do rocznej przerwy.

"Powiedziałem policji, żeby znaleźli innego jelenia"

W środę zeznania przed stołecznym sądem złożyli ludzie z grupy "Patyka" - Mariusz M., Robert J. i Tomasz W. Zgodnie twierdzili, że grupa zajmowała się kradzieżą luksusowych aut, a podczas tych kradzieży nie posługiwano się bronią. Do kradzieży samochodów jest ona zbędna, przeszkadza raczej, a nie pomaga - przekonywał jeden z nich. Przyznał jednak, że kradziono także "słabsze" samochody, aby je później wykorzystać przy innych kradzieżach. Na przykład daewoo? - dopytywał sędzia Paweł Dobosz, ale świadek zaprzeczył: Daewoo nie było w kręgu zainteresowań - było wolne i brzydkie.

Najdłużej sąd przesłuchiwał Mariusza M., który postawiony mu zarzut współudziału w zabójstwie generała określił jako "dużą akcję od dawna zakrojoną" przez organy ścigania. Dodał, że już w lutym 2011 roku policja miała proponować mu, żeby został świadkiem koronnym w sprawie. Jak mam mówić, że byłem (w miejscu zabójstwa - przyp. red.), jak mnie nie było. Odpowiedziałem, żeby poszukali jelenia gdzie indziej i - jak widać - znaleźli - mówił. Także pozostali świadkowie z grupy "Patyka" kwestionowali wiarygodność świadka koronnego Roberta P.

Sąd otrzymał już z łódzkiej prokuratury protokoły z zeznaniami Roberta P., zaś 30 kwietnia wysłucha go na procesie. To przesłuchanie - m.in. ze względów bezpieczeństwa - odbędzie się w formie wideokonferencji. Z kolei w połowie maja przed warszawskim sądem przesłuchani mają zostać "Patyk" i inny członek jego grupy Dariusz J.

Zginął w samochodzie przed swoim blokiem

Generał Marek Papała, wtedy już były komendant główny policji, zginął 25 czerwca 1998 roku. Został zastrzelony w Warszawie, w samochodzie przed blokiem, w którym mieszkał.

Sprawę zabójstwa prowadziła najpierw Prokuratura Apelacyjna w Warszawie, ale w końcu 2009 roku śledztwo przekazano Prokuraturze Apelacyjnej w Łodzi, powołano też nowy specjalny zespół prokuratorów. W sumie w toku tego postępowania rozpatrywano kilkanaście wersji i przeprowadzono kilkaset przesłuchań świadków.

W procesie toczącym się przed stołecznym sądem Bogucki oskarżony jest o obserwowanie miejsca zabójstwa Papały i bezskuteczne nakłanianie gangstera Zbigniewa G. do zabicia byłego szefa policji za 30 tysięcy dolarów. "Słowikowi" zarzucono natomiast nakłanianie do zabójstwa Papały nieżyjącego już płatnego zabójcy Artura Zirajewskiego. "Słowik" miał oferować 40 tysięcy dolarów.

W śledztwie dotyczącym zabójstwa status formalnie podejrzanego o zlecenie zbrodni wciąż ma polonijny biznesmen Edward Mazur. Łódzka prokuratura nie podjęła jeszcze decyzji, co dalej z zarzutami wobec niego - uznała, że w tym przypadku konieczne jest przeprowadzenie wielu czynności procesowych, w tym działań związanych z międzynarodową pomocą prawną. Śledczy z Łodzi zastrzegają jednocześnie, że prokuratura nie przygotowuje wniosku o ekstradycję polonijnego biznesmena.

(edbie)