"To mój ostatni występ w sezonie i na stadionie olimpijskim. Zobaczę, czy dalej będę się przygotowywać, choć generalnie myślę, że jednak już gdzieś indziej mnie potrzebują" - stwierdziła po nieudanym występie na igrzyskach tyczkarka Monika Pyrek. "Widziałabym się w polityce. Chciałabym też kontynuować pracę w komisjach zawodniczych" - zdradziła.

Polska Agencja Prasowa: Do poniedziałkowego finału nie awansowała nie tylko pani, ale też mistrzyni świata Brazylijka Fabiana Murer i dwukrotna medalistka igrzysk Rosjanka Swietłana Fieofanowa.

Monika Pyrek: Rywalizowałyśmy w bardzo trudnych warunkach, wiało, padało. Do tego panował galimatias organizacyjny. Wczoraj o godz. 23.00, kiedy już spałam, dzwonił do mnie trener z informacją, że ze względu na dużą liczbę zawodniczek wydłużona zostanie rozgrzewka. Tymczasem dwa dni wcześniej na odprawie padło pytanie w tej sprawie, ale odpowiedź była negatywna. Dla mnie to bardzo ważne, bo trzeba wstać o innej porze, inaczej zjeść. Każda minuta jest ważna.

Bałagan panował też na samej rozgrzewce. Nie podnosiły się stojaki i miałyśmy duże opóźnienie. Z kolei dziewczyny z drugiej grupy normalnie przygotowywały się do zawodów. My w tym czasie stałyśmy, sędziowie nas nie puszczali. Jesteśmy na igrzyskach, wszystko powinno być perfekcyjne, a tak nie jest.

Zaczęła pani konkurs od pokonania wysokości 4,25 i 4,40. Dopiero później zaczęły się kłopoty.

Przy tej pogodzie ciężko utrzymać koncentrację. Spodziewałam się, że wynik 4,50-4,55 powinien zapewnić miejsce w finale. Nie udało się, ale ja nie byłam faworytką, nikt chyba nie oczekiwał ode mnie cudów i skakania po 4,80. Nie odpuściłam, walczyłam do końca. To mój ostatni występ w sezonie i na stadionie olimpijskim. W ogóle cieszę się, że udało mi się wystartować w czwartych igrzyskach, ale niestety, już nie te lata.

Co dalej z pani karierą?

Zastanawiam się nad jej zakończeniem. Zobaczę, czy dalej będę się przygotowywać, choć generalnie myślę, że jednak już gdzieś indziej mnie potrzebują. Mam nadzieję, że uda mi się pozostać przy sporcie, pomagać młodym lekkoatletom, dalej prowadzić mój program stypendialny.

W Sejmie jest sporo sportowców...

Bardziej widziałabym się w polityce ściśle sportowej, bo przecież skończyłam administrację publiczną. Chciałabym kontynuować pracę w komisjach zawodniczych. Żałuję, że PKOl nie zgłosił nikogo ze sportowców do wyborów do odpowiedniej komisji MKOl, ponieważ była szansa znaleźć się w niej.

Była pani trzykrotnie medalistką mistrzostw świata, do pełni szczęścia zabrakło medalu olimpijskiego.

Najbliżej i najlepiej przygotowana byłam w Pekinie. Skoczyłam 4,70 z dużą "górką", a następnie strąciłam, nie wiem czemu, 4,75 z też sporym zapasem. To był najlepszy start w IO i tak pozostanie.

Kto zwycięży w Londynie?

Znakomicie wygląda Rosjanka Jelena Isinbajewa, zapewne tłum poniesie też Holy Bleasdale. Trzymałam kciuki za moją przyjaciółkę Murer.