Zarzut usiłowania sprowadzenia niebezpieczeństwa dla zdrowia i życia wielu osób postawiła prokuratura 44-latkowi, który dzwonił na alarmowy numer 112, informując o bombie w okolicach Pałacu Prezydenckiego. Grozi za to do ośmiu lat więzienia.

Prokuratorzy zdecydowali się na taką kwalifikację, ponieważ działanie 44-latka mogło doprowadzić do paniki, a w ten sposób do realnego zagrożenia dla zgromadzonych w tym miejscu osób i dla okolicznych mieszkańców.

Mężczyzna złożył wyjaśnienia i przyznał się do winy. Prowadząca śledztwo w tej sprawie Prokuratura Rejonowa Śródmieście Północ zdecydowała też o zastosowaniu wobec niego dozoru policyjnego. Raz w tygodniu będzie musiał się zgłaszać na komendę policji.

Do incydentu doszło w nocy z niedzieli na poniedziałek. Mężczyzna - mieszkaniec województwa warmińsko-mazurskiego - dzwonił kilka razy z budek telefonicznych w okolicach Krakowskiego Przedmieścia. Po raz pierwszy poinformował o podłożonym rzekomo ładunku wybuchowym ok. godz. 2:30. Policjanci sprawdzali teren aż 6 rano. Okazało się, że alarm był głupim żartem. Mężczyznę zatrzymano, był kompletnie pijany, miał ok. 3,2 promila alkoholu we krwi.