Zachowanie Rosji w sprawie tablicy w Smoleńsku było konsekwencją "nieustannych błędów, wycofań, zaniechań, często nieprawd" w działaniu rządu w kwestii katastrofy smoleńskiej i zbrodni katyńskiej w minionym roku - uważa Antoni Macierewicz. Posła PiS zbulwersowały słowa wiceszefa dyplomacji Henryka Litwina, który stwierdził w Sejmie, że "zgodnie z prawem rosyjskim i z konwencją międzynarodową jest to sprawa, w której podmiotami są właściciel tablicy i rząd rosyjski".

Te słowa padły na posiedzeniu Komisji Spraw Zagranicznych, na którym wiceminister poinformował posłów o relacjach polsko-rosyjskich, obchodach rocznicy zbrodni katyńskiej i m.in. o incydencie z wymianą przez Rosjan tablic na miejscu katastrofy smoleńskiej.

W odpowiedzi na stwierdzenie Litwina Antoni Macierewicz oświadczył: Ministerstwo Spraw Zagranicznych jest do tego, żeby reprezentować i chronić obywateli Polski (…). To polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie jest stroną wobec prześladowania i niszczenia własności polskiej i do tego jeszcze upamiętniającej zbrodnie ludobójstwa i straszliwą tragedię?

Macierewicz chciał też wiedzieć, jakie konsultacje ze stowarzyszeniem Katyń 2010, które umieściło tablicę w Smoleńsku, przeprowadziło MSZ. Chciałbym się dowiedzieć, dlaczego te osoby nie zostały przez państwa uprzedzone, że grozi zniszczenie tej tablicy. Chciałbym się dowiedzieć, dlaczego polska opinia publiczna nie została ostrzeżona o tym, że żąda się zabrania tej tablicy - mówił.