"Nie będzie na razie zmian w regulaminie Sejmu dotyczących pracy zespołów parlamentarnych" - poinformowała po spotkaniu Prezydium Sejmu marszałek Ewa Kopacz. W ten sposób ucięła spekulacje dotyczące ewentualnej likwidacji zespołu badającego przyczyny katastrofy smoleńskiej. "Chcę żyć w kraju, gdzie króluje demokracja, niezależnie od ceny" - podkreśliła.

Kopacz spotkała się w poniedziałek najpierw z ekspertami: konstytucjonalistą dr Ryszardem Piotrowskim oraz politologami: prof. Jolantą Itrich-Drabarek i dr. Tomaszem Słomką z Uniwersytetu Warszawskiego. Później o ewentualnych zmianach w regulaminie Sejmu, które miałyby doprecyzować przepisy dotyczące funkcjonowania zespołów parlamentarnych, dyskutowało Prezydium Sejmu.

Marszałek podkreśliła później, że ramy prawne funkcjonowania zarówno zespołów parlamentarnych, jak i wszystkich innych instytucji sejmowych są opisane w prawie, więc zmian na razie nie będzie. Zastrzegła jednak, że jeżeli wpłyną do niej jakiekolwiek propozycje zmian w tej sprawie, zostaną rozważone w Sejmie.

Żyjemy w demokratycznym kraju - demokracja kojarzy mi się przede wszystkim z wolnością, nie tylko słowa, postępowania. Wolność to jednocześnie odpowiedzialność; wolność, czyli wartość nadrzędna demokracji i coś, o co bili się nasi starsi koledzy: nasi dziadkowie, ojcowie przez długie lata - tłumaczyła Kopacz. Demokracja ma swoją cenę, ale ja, jako marszałek Sejmu Ewa Kopacz wolę żyć w kraju, w którym funkcjonuje demokracja, niezależnie od tego, jaką będę za to ponosić cenę niż w kraju, w którym nie byłoby miejsca na demokrację - oświadczyła. Zasugerowała też, że odpowiednim momentem do rozliczania parlamentarzystów za słowa i czyny będą najbliższe wybory.

Dyskusję o funkcjonowaniu zespołów parlamentarnych zainicjował list otwarty Pawła Deresza do marszałek Ewy Kopacz. Wdowiec po Jolancie Szymanek-Deresz apelował o szybkie zakończenie "haniebnego spektaklu", który - jego zdaniem - toczy się w Sejmie w związku z działalnością zespołu Macierewicza.