Pod koniec czerwca zostaną zakończone badania próbek z wraku Tu-154M dotyczące ewentualnej obecności materiałów wybuchowych na szczątkach samolotu. Taką informację przekazała Naczelna Prokuratura Wojskowa.

Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie prowadząca śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej uzyskała już wiele dokumentów i opinii odnoszących się do okoliczności tragicznego lotu. Nadal jednak oczekuje na ponad 20 opinii biegłych na temat różnych kwestii. Jedna z nich dotyczy wyników badań ponad 250 próbek pobranych z wraku Tu-154M - badania te prowadzone są pod kątem stwierdzenia lub wykluczenia ewentualnych śladów wskazujących na działanie materiałów wybuchowych.

Z uzyskanych w ostatnich dniach przez WPO informacji wynika, że między innymi z uwagi na przyjętą przez biegłych metodologię, termin zakończenia badań planowany jest na koniec czerwca 2013 r. Po uzyskaniu sprawozdania z badań biegłych, WPO przedstawi opinii publicznej ich wyniki - powiedział rzecznik prasowy NPW płk Zbigniew Rzepa.

Dodał, że wyniki badań próbek będą tylko jednym z elementów opinii biegłych. Opinia ta będzie także oparta na wynikach badań próbek zabezpieczonych z ekshumowanych dotychczas zwłok ofiar katastrofy oraz wnioskach wynikających z oględzin wraku i miejsca tragedii. Opinia sporządzona zostanie w terminie kilku miesięcy od zakończenia laboratoryjnych badań całości zabezpieczonego materiału - zaznaczył płk Rzepa.

Wojskowy prokurator wraz z biegłymi i ekspertami na przełomie września i października 2012 r. brał udział w uzupełniających oględzinach wraku, elementów samolotu oraz miejsca i rejonu katastrofy. Zabezpieczono wówczas, do specjalistycznych badań laboratoryjnych, ponad 250 różnego rodzaju próbek - wymazów, próbek gleby i wycinków materiałów z wraku.

Próbki trafiły do kraju w grudniu zeszłego roku, obecnie ich badanie prowadzi Centralne Laboratorium Kryminalistyczne Policji w Warszawie. Czas badania jednej próbki wynosi, zdaniem biegłych, od kilku do kilkudziesięciu godzin. Dlatego też przyjęty przez biegłych termin sześciu miesięcy, jako pozwalający na wykonanie badań 250 próbek, jest w pełni uzasadniony i realny - informowała w styczniu NPW.

Czy na wraku był trotyl?

Sprawa badania tych próbek stała się głośna, gdy w końcu października zeszłego roku "Rzeczpospolita" napisała, że śledczy jesienią 2012 r. na wraku samolotu znaleźli ślady trotylu i nitrogliceryny. Prokuratura wojskowa wskazywała, że wyświetlenie się napisu TNT na detektorze używanym przez ekspertów podczas pobierania próbek z wraku nie jest równoznaczne ze stwierdzeniem obecności trotylu. Na początku marca NPW informowała, że na obecnym etapie badań próbek biegli nie stwierdzili śladów materiałów wybuchowych.

(jad)