Samolot nie spadł na środku oceanu, dlaczego więc prokuratorzy wciąż nie wykluczyli pewnych scenariuszy katastrofy pod Smoleńskiem? - dziwi się zastępca szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Według Witolda Waszczykowskiego Donald Tusk od samego początku powinien pilotować śledztwo.

To sytuacja zadziwiająca, że prokuratorzy nawet nie wiedzą, o której doszło do katastrofy - przyznaje w rozmowie z reporterem RMF FM Krzysztofem Zasadą Witold Waszczykowski, w przeszłości bliski współpracownik nieżyjącego prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Mamy do czynienia z katastrofą na niespotykaną skalę bardzo ważnej delegacji polskiej. Powinniśmy stanąć na głowie, aby te przyczyny odkryć. Samolot nie spadł na środku oceanu, spadł na ziemię tuż przy lotnisku, są cztery skrzynki są wszystkie odczyty, mamy możliwość skorzystania ze współpracy z sojusznikami, którzy również taki samolot śledzili można zobaczyć zdjęcia satelitarne i wydaje się, że w 18. dniu po tragedii pewne scenariusze można wykluczyć. Natomiast nadal jesteśmy informowani, że rozpatrywane są różne możliwości, przecież w samolot nie uderzył piorun, nikt go nie zestrzelił - tłumaczy Waszczykowski.

Nasi sojusznicy mogą mieć informacje interesujące polskich śledczych

Polski MSZ powinien wystąpić do NATO, a także sąsiadów o pomoc w wyjaśnieniu przyczyn katastrofy prezydenckiego tupolewa - uważa wiceszef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Witold Waszczykowski jest przekonany, że nasi sojusznicy mogą mieć informacje interesujące polskich śledczych.

W rozmowie z naszym dziennikarzem wiceszef BBN przypomina, że niektóre państwa natowskie prowadzą monitoring przestrzeni powietrznej nad Europą - chodzi o nasłuch lub systemy satelitarne. Chociażby w Niemczech stacjonują samoloty rozpoznania AWAC. Polskie władze mogłyby też na zasadzie stosunków dwustronnych poprosić o pomoc w tej kwestii państwa sąsiadujące z Rosją, między innymi kraje bałtyckie.

Polacy - jak sugeruje Waszczykowski - powinni się domagać informacji z nasłuchów, satelitarnych zdjęć, które pozwolą wykluczyć pewne scenariusze. Pewnie można ustalić czy nie było ingerencji zewnętrznej - dodaje. Do tej pory wszak prokuratura nie wykluczyła żadnej wersji przyczyn katastrofy.

Oczywiście taki oficjalny wniosek mógłby być odebrany przez Rosję, jako - delikatnie mówiąc - niezręczny, jako brak zaufania do rosyjskiej komisji badającej przyczyny katastrofy. Jednak to zdarzenie było tak wyjątkowe, że polskie władze powinny wykorzystać każdą możliwość, by ustalić jak do niego doszło.

Premier powinien nadzorować śledztwo ws. katastrofy

Minister podkreśla, że jego zdaniem premier za późno włącza się w wyjaśnianie przyczyn katastrofy 10 kwietnia. Jego zdaniem to Donald Tusk od samego początku powinien pilotować śledztwo.

Według Waszczykowskiego włączenie się Tuska w tę sprawę mogłoby sporo zmienić. Jego zdaniem, zapowiadana na dziś konferencja prasowa premiera świadczy o tym, że Donald Tusk jest niezadowolony z postępów śledztwa prowadzonego od 18 dni. Powody tego mogą być różne, według wiceszefa BBN błędem może okazać się oddzielenie Prokuratury Generalnej od rządu.

Taka nasza prokuratura odseparowana może nie być po prostu partnerem równorzędnym do rozmów. Być może tak się dzieje w przypadku rosyjskim, gdzie tam śledztwo nadzoruje sam osobiście premier Putin - mówi Waszczykowski i dodaje, że w Polsce to Donald Tusk od początku powinien nadzorować wyjaśnienia przyczyn tragedii.

Waszczykowski, zapytany o to, czy w Tupolewie były jakieś dokumenty lub nośniki pamięci z "wrażliwymi danymi" odpowiada: To mało prawdopodobne, dlatego, że delegacja leciała tylko na kilka godzin, a uroczystości o charakterze ceremonii państwowej - nie było tam przewidzianych żadnych rozmów bilateralnych ze stroną rosyjską. Jednak jego zdaniem, dmuchając na zimne, strona polska od razu powinna przejąć cały elektroniczny sprzęt. Niektórzy wojskowi i politycy mogli mieć bowiem telefony z dużą pamięcią, które odbierają wiadomości e-mail. Trzeba jak najszybciej sprawdzić, czy tam nie było jakichś tajnych informacji.