Na gdyńskim nabrzeżu, przy którym cumuje okręt ORP "Błyskawica", zakończyły się uroczystości pożegnalne admirała floty Andrzeja Karwety, który zginął w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem. Pogrzeb odbędzie się w podgdańskim Baninie. Na prośbę rodziny zmarłego uroczystości pogrzebowe odbyły się one bez udziału mediów.

Gdyńskie uroczystości pożegnalne rozpoczęły się wystawieniem trumny z ciałem admirała Karwety w budynku Dowództwa Marynarki Wojennej. Następnie trumna w asyście honorowej Kompanii i Orkiestry Reprezentacyjnej MW została przewieziona na nabrzeże, gdzie cumuje "Błyskawica", i ustawiona przy trapie okrętu. Wartę przy niej objęli m.in. emerytowani admirałowie i byli dowódcy MW.

Na nabrzeżu odbyła się główna część ceremonii - polowa msza św., którą koncelebrował metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź. Oprócz rodziny zmarłego w nabożeństwie uczestniczyli przedstawiciele państwowych i lokalnych władz oraz polskich sił zbrojnych, m.in. minister obrony narodowej Bogdan Klich, gen. broni Mieczysław Stachowiak pełniący obowiązki szefa Sztabu Generalnego oraz jego zastępca admirał floty Tomasz Mathea.

Jeszcze przed rozpoczęciem nabożeństwa Bogdan Klich przekazał rodzinie zmarłego przyznane mu pośmiertnie mianowanie na stopień admirała floty oraz Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski.

Morze nie kłamie, morze dobrze wie, jakim byłeś człowiekiem i naszą rolą jest publicznie to dziś zaświadczyć - mówił minister Klich, żegnając admirała Karwetę. Zawsze byłeś prawdziwym człowiekiem morza: tym, który przez wiele lat swojej służby to morze poznał od podszewki. (...) Byłeś tym, który wiedział, że nie ma bezpiecznej Polski bez Marynarki Wojennej - powiedział minister.

Pamiętam wiele naszych rozmów, w których Polska była obecna, w których była obecna nasza flota, bo Polski bez floty nie było i nigdy nie będzie - mówił Klich. Jak zaznaczył, zawsze z wielkim szacunkiem słuchał opinii admirała. Wiedziałem przy tym, że mówisz tak, jak jest; że mówisz prawdę bez względu na to, czy ta prawda była radosna czy ta prawda była smutna - mówił Klich.

Chcę ci powiedzieć drogi Andrzeju, że godnie znalazłeś swoje miejsce w tej wspaniałej dynastii dowódców naszej Marynarki Wojennej i chcę ci obiecać, że także twój następca będzie godnie kontynuował twoje dzieło - powiedział Klich.

Żegnamy dziś pierwszego marynarza Rzeczpospolitej Polskiej. Marynarka Wojenna oddaje hołd swojemu dowódcy, a całe Wojsko Polskie jest z wami - mówił z kolei gen. broni Mieczysław Stachowiak pełniący obowiązki szefa Sztabu Generalnego. Andrzej był człowiekiem nieprzeciętnego formatu, pasjonatem marynarskiego rzemiosła, niezłomnym stróżem morskich ideałów - zaznaczył.

Nabożeństwo odbywało się w honorowej asyście marynarzy i pocztów sztandarowych wszystkich jednostek Marynarki Wojennej od Świnoujścia do Gdyni. Całej uroczystości asystowało też sześć, zacumowanych nieopodal, okrętów Marynarki Wojennej oraz francuski okręt FS "Sagitaire".

Na miejscu byli także przedstawiciele sił zbrojnych i delegacji konsularnych 14 krajów: Białorusi, Danii, Francji, Finlandii, Holandii, Izraela, Norwegii, Niemiec, Rosji, Słowacji, Stanów Zjednoczonych, Szwecji, Ukrainy i Wielkiej Brytanii. Pod "Błyskawicę" przyszły też tysiące ludzi, którzy chcieli pożegnać admirała Karwetę.

Na zakończenie uroczystości z pokładu ORP "Błyskawica" oddany został salut honorowy. Po nim Orkiestra Reprezentacyjna Marynarki Wojennej wykonała "Hymn do Bałtyku"; w tym czasie cztery śmigłowce MW, tworząc klucz, przeleciały nad nabrzeżem. Po zakończeniu mszy zabrzmiały syreny na wszystkich okrętach Marynarki - od Świnoujścia po Gdynię.

Po gdyńskiej uroczystości pożegnalnej trumna z ciałem admirała Andrzeja Karwety została przewieziona na cmentarz w Baninie (podgdańskiej miejscowości, w której mieszkał admirał z rodziną), gdzie odbywają się uroczystości pogrzebowe.

Andrzej Karweta miał 52 lata, od listopada 2007 roku dowodził Marynarką Wojenną. Osierocił troje dzieci.