Katastrofa w Smoleńsku i działania państwa nie mogą stać się przedmiotem politycznej bitwy - szczególnie w kontekście wyborów prezydenckich - mówił w Sejmie Donald Tusk. Dodał, że rezolucja PiS dotycząca przejęcia przez Polskę postępowania ws. katastrofy ma - według niego - dobre intencje, ale mija się z rzeczywistością prawną i organizacyjną.

Chcemy wykorzystać wszystkie możliwości, by w sposób optymalny, czyli przejrzysty, jak najszybszy, dojść do wszystkich przyczyn katastrofy, a następnie, aby określić zakres odpowiedzialności za to, co się stało - zapewniał szef rządu. Poinformował, że podczas czwartkowego Konwentu Seniorów zwrócił się do posłów wszystkich klubów, by solidarnie wspierali państwo w tym trudnym okresie.

Premier podkreślił też, że jest bardzo ważne, by politycy odrzucili pokusę wykorzystywania tej sprawy bezpośrednio w kampanii wyborczej.

Zobacz również:

"Rezolucja PiS mija się z rzeczywistością prawną"

Inicjatywa posłów PiS to inicjatywa, która - jak sądzę, albo przynajmniej chcę tak sądzić - ma jako podłoże wyłącznie dobre intencje, ale mija się z pewną rzeczywistością prawną i organizacyjną - mówił też w Sejmie szef rządu. Posłowie PiS przygotowali projekt rezolucji, w którym wezwali premiera, by wystąpił do władz Rosji o przekazanie stronie polskiej postępowania w sprawie katastrofy 10 kwietnia.

Szef rządu zapewnił jednak, że w śledztwie strona polska ma wszystkie możliwości działania i stale współpracuje z komisją rosyjską. Według Tuska, prokurator generalny Andrzej Seremet i polski akredytowany przedstawiciel przy komisji rosyjskiej Edmund Klich chwalą sobie tę współpracę.

Jeśli będą sygnały, że ze strony Rosjan jest blokada polityczna lub organizacyjna we współpracy, będę interweniował - zapowiedział też Tusk. Premiera nie niepokoi fakt, że prokurator generalny nie był w stanie uzyskać w Moskwie choćby terminu przekazania stronie polskiej dowodów - nie mówiąc już o samych dowodach. Według Donalda Tuska, jedyny kłopot polega na ustaleniu terminu publikacji zapisów, a nie otrzymaniu tych zapisów. Chodzi o to, by opinia publiczna mogła się z nimi zaznajomić w całości, a nie we fragmentach, bo to zaszkodziłoby śledztwu: Ujawnienie jednego z fragmentów śledztwa może być odczytane jako werdykt. Każdy, kto zajmuje się katastrofami lotniczymi - w jakimś sensie ja też się tym od trzech tygodni zajmuję - wie, że katastrofy lotnicze mają całą grupę przyczyn. Chcę tę kwestię nazwać dobitnie - na to uwrażliwiali mnie polscy eksperci: nie możemy doprowadzić do sytuacji, w której - czy ktoś ze strony rosyjskiej, czy polskiej - będzie ukierunkowywał polską opinię publiczną, jeśli chodzi o efekt danego śledztwa na rzecz tylko jednego wątku.

Szef rządu przyznał, że tzw. konwencja chicagowska nie dostarcza kompletu narzędzi, ale jest "optymalnym aktem prawnym", który gwarantuje przejrzystość postępowania i powoduje, że obie strony - polska i rosyjska - mają pewne zobowiązania i prawa. Zaapelował o cierpliwość i podkreślał, że Rosjanie wykonują wszystkie czynności profesjonalnie.

"Przekazanie śledztwa byłoby możliwe po specjalnej umowie"

Ewentualne przekazanie części lub całości śledztwa przez komisję rosyjską komisji polskiej byłoby możliwe - nie mówię, że zasadne, ale możliwe - dopiero po podpisaniu wzajemnego porozumienia czy umowy dotyczącej takich przypadków - podkreślił Tusk.

Zaznaczył, że takich przypadków jak katastrofa koło Smoleńska do tej pory nie było i musielibyśmy ze stroną rosyjską ustalać to porozumienie. Uznaliśmy, że z punktu widzenia Polski kluczowy jest natychmiastowy dostęp do wszelkich działań na miejscu katastrofy, a nie czekać na ewentualne efekty negocjacji dotyczących porozumienia - mówił szef rządu.

"Oczekujemy pieczołowitego zabezpieczenia terenu katastrofy"

Donald Tusk podkreślił, że strona polska oczekuje od rosyjskiej pieczołowitego zabezpieczenia miejsca katastrofy 10 kwietnia. Zaznaczył jednak, że zdaje sobie sprawę, iż nie jest to zadanie proste. Nie chodzi bowiem o zabezpieczenie lotniska, obszaru zamkniętego, ale wielu hektarów terenu, m.in. lasu.

Szef rządu zapewnił też, że nie dostał żadnych sygnałów, jakoby strona rosyjska wykazywała w tej kwestii złą wolę. Natomiast jest rzeczą zrozumiałą, że z naszego, polskiego punktu widzenia, to miejsce i ewentualne przedmioty mają nieporównywalnie większą wartość i znaczenie emocjonalne, symboliczne, szczególnie znaczenie dla rodzin - mówił.

Tusk przyznał, że nie można wykluczyć, iż niektóre części samolotu czy przedmioty mogą znaleźć się w dużej odległości od miejsca katastrofy. Powiedział, że chce, aby na tym obszarze mogli pracować polscy archeolodzy. Po to, aby rzeczywiście już w sposób tak skrajnie profesjonalny przeszukać każdy fragment terenu, gdzie mogłyby się znaleźć fragmenty samolotu lub przedmioty, które pozostały po ofiarach - wyjaśnił.

Jednocześnie poinformował, że nie ma żadnego potwierdzenia, aby na miejscu tragedii odnaleziono jeszcze szczątki ludzkie. Ale nie poprzestanę na tych zapewnieniach i będziemy od strony rosyjskiej, a także od naszych służb konsularnych wymagać jeszcze większej pieczołowitości, jeśli chodzi o zabezpieczenie tego terenu - zapewnił.