Po południu do Polski ma trafić trzecia czarna skrzynka z samolotu, który rozbił się pod Smoleńskiem; razem z nią mają wrócić polscy eksperci współpracujący w czynnościach śledczych - podał płk Jerzy Artymiak z Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Samolot ma wylecieć ok. godz. 16.30 (czasu lokalnego) z Moskwy.

Badania skrzynki zaczną się jeszcze w czwartek w Instytucie Technicznym Wojsk Lotniczych i potrwają kilka dni. Prokurator wyjaśnił, że zawartość tej skrzynki musi być przebadana w Polsce, bo jest to produkt polski i tylko u nas można ją odczytać.

W badaniach będzie uczestniczył rosyjski członek komisji badającej wypadek. To na razie jest dowód rzeczowy rosyjskiego śledztwa; w przyszłości strona polska, na podstawie umowy o pomocy prawnej, zwróci się formalnie o przekazanie tych dowodów - wyjaśnił Artymiak.

Piloci prezydenckiego samolotu wiedzieli, że się rozbiją - przyznał wczoraj Naczelny Prokurator Wojskowy płk Krzysztof Parulski, który jest w Smoleńsku. Trzy do pięciu sekund - tak długo mogła trwać chwila, przez którą załoga prezydenckiego samolotu wiedziała już, że dojdzie do katastrofy - mówił. Zakładając, że prędkość lądującego samolotu wynosi 150-180 metrów na sekundę - zaznaczył. Treści zapisu rozmów z czarnej skrzynki NPW nie ujawnił.