To nie jest materiał przełomowy, a jedynie poglądowy - tak Grzegorz Sobczak, ekspert lotnictwa ocenia dokumenty dotyczące eksperymentu przeprowadzonego na symulatorze lotów w Rosji. Międzypaństwowy Komitet Lotniczy przekazał je dziś Polsce wraz z dokumentacją remontu tupolewa, który rozbił się w Smoleńsku.

Według Grzegorza Sobczaka, ostatnie chwile lotu Tu-154 były już znane polskim i rosyjskim ekspertom, bo odczytywali zapisy z czarnych skrzynek.

Przeprowadzony eksperyment to - mówiąc w uproszczeniu - swego rodzaju wizja lokalna. Pozwala ekspertom połączyć wszystkie znane fakty tragicznego lądowania w Smoleńsku - tłumaczy Grzegorz Sobczak. Mogą ocenić w ten sposób, czy postępowanie załogi było w danym momencie prawidłowe. Co tak naprawdę załoga mogła zrobić, żeby uratować całą sytuację - wyjaśnia.

Wytypowani piloci wykonali cztery próby posadzenia maszyny. Jedna z nich, gdy założono, że odejście nastąpi z pułapu 20 metrów, zakończyła się katastrofą. Symulator zaprogramowano tak, by najwierniej odzwierciedlić warunki ostatnich chwil lotu.

Nam te parametry są znane - komisja ma dostęp do rejestratora parametrów lotu. Część można też określić na podstawie zapisów rozmów w kabinie - zaznacza.

Ten eksperyment - jak twierdzi ekspert - nie przyniesie przełomu w badaniu przyczyn katastrofy. Potwierdza jedynie informacje, które od dłuższego czasu znane są rosyjskim i polskim specjalistom. Może natomiast rozwiać wątpliwości laików na temat przebiegu ostatnich sekund lotu.