„Jedynym kryterium, jakim kierował się prokurator wzywając na przesłuchanie ekspertów zespołu Macierewicza, było publiczne prezentowanie przez nich tez na temat przyczyn i okoliczności katastrofy smoleńskiej" – stwierdził kapitan Marcin Maksjan z Naczelnej Prokuratury Wojskowej . Podkreślił, że śledczy byli zobligowani do przesłuchania naukowców współpracujących z parlamentarzystami PiS ws. wyjaśniania przyczyn katastrofy.

Niejednokrotnie świadek inaczej przedstawia fakty w rozmowie z mediami, a inaczej zeznając w prokuraturze. W toku śledztwa smoleńskiego mieliśmy wielokrotnie z taką sytuacją do czynienia  - wyjaśnił Maksjan. W takiej sytuacji prokurator jest wręcz zobligowany do weryfikacji tychże tez, na przykład poprzez przesłuchanie, tj. odebranie zeznań pod groźbą odpowiedzialności karnej za złożenie fałszywego zeznania - zastrzegł.

NPW podkreśla też, że prokuratorzy nie przekazali protokołów z przesłuchań Wiesława Biniendy, Jacka Rońdy i Jana Obrębskiego nie zostały udostępnione jakimkolwiek mediom.  Opublikowanie ich w sieci było efektem burzliwej dyskusji, jaką wywołał artykuł w "Gazecie Wyborczej". Daje obecnie każdej osobie możliwość samodzielnej oceny, czy tekst w GW był rzetelny, prawdziwy, zbieżny ze złożonymi zeznaniami - tłumaczył Maksjan. Prokurator ocenił, że opublikowanie trzech protokołów nie przyniesie negatywnych konsekwencji dla toku prowadzonego śledztwa - dodał.