​Prokuratura odpowiedziała Małgorzacie Sekule-Szmajdzińskiej na zarzuty, które wyraziła w dzisiejszym Kontrwywiadzie RMF FM. Posłanka SLD podkreśliła, że prokuratorzy słabo informują rodziny o przebiegu śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej. Mają także unikać spotkań w tej sprawie. "Formuła cyklicznych spotkań śledczych z rodzinami ofiar katastrofy się wyczerpała. Na razie nie planujemy kolejnych" - stwierdzili prokuratorzy.

Jak usłyszał reporter RMF FM Krzysztof Zasada, zrezygnowano z regularnych spotkań, ponieważ efektywniejsze mają być indywidualne wizyty w prokuraturze. I członkowie rodzin, i ich pełnomocnicy mają teraz nieograniczoną możliwość umawiania się osobiście z szefem wojskowej prokuratury.

Rzecznik prokuratury przekonuje, że zainteresowani często z tego korzystają. Pokrzywdzeni i ich prawnicy mogą też bez przeszkód, po złożeniu wniosku, zapoznawać się z materiałami śledztwa. Mają możliwość robienia odpisów i fotokopii.

Śledczy wracają natomiast do cyklicznych konferencji prasowych. Najbliższa, podsumowująca dotychczasowe wyniki śledztwa odbędzie się w styczniu.

Prokuratura wyjaśnia sprawę trotylu

Prokurator generalny opublikował także swoje wystąpienie z posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Tym samym rozwikłała się zagadka niewykrycia śladów trotylu w tupolewie przed startem do Smoleńska.

Jak się okazuje, do sprawdzenia pirotechnicznego funkcjonariusze BOR nie używali urządzeń, z których biegli korzystali w Smoleńsku. W Warszawie wykorzystywano psa, a w Smoleńsku skorzystano ze specjalistycznych detektorów ruchliwości jonów.

Faktem jest, że w toku czynności na miejscu zdarzenia oraz na wraku urządzenia wielokrotnie sygnalizowały możliwość wystąpienia związków chemicznych o podobnej budowie do materiałów wybuchowych. Sygnalizacja taka w niektórych rodzajach detektorów, w tym i użytych w Smoleńsku, objawia się wyświetleniem nazwy materiału wybuchowego - zaznaczył prokurator generalny.

Podkreślił jednocześnie, że "biegli stanowczo twierdzą, że takiej okoliczności nie można utożsamiać z wykryciem materiałów wybuchowych, do tego potrzebne są badania laboratoryjne".