Nie będzie połączenia pomnika Ofiar Katastrofy Smoleńskiej i pomnika Lecha Kaczyńskiego czerwonym, granitowym dywanem. Kilka miesięcy temu minister Marek Suski, który odpowiadał za zbiórkę pieniędzy na budowę pomników, zapowiadał, że oba monumenty mają stanowić całość i będą symbolicznie połączone. Ten pomysł jednak upadł.

Z pomysłu połączenia obu pomników zrezygnowano z dwóch powodów. Wizja Marka Suskiego była chyba dużo śmielsza i bardziej awangardowa niż wizja samego autora obu pomników.

Granitowy dywan czerwony. Będzie to taka trochę sugestia, że pan prezydent, idąc po tym czerwonym dywanie, wchodzi na schody, które z jednej strony odczytywane są jako schody do samolotu, z drugiej strony jako schody do nieba. Symbol tego zmierzania do gwiazd, do nieba, gdzieś tam w zaświaty - mówił Marek Suski w kwietniu w rozmowie z naszym dziennikarzem.  

Co prawda projekt zakłada pas granitu odchodzący od pomnika ofiar katastrofy, ale one nigdy nie miały być połączone - mówi dziś sekretarz komitetu budowy pomników minister Jacek Sasin.

My od początku zakładaliśmy, że to będą dwie odrębne budowle - twierdzi.

Jest też być może drugi powód - finansowy. Budowa pomników pochłonęła więcej pieniędzy, niż zakładano i dlatego nie ukończone jest otoczenie pomnika ofiar katastrofy zgodnie z projektem.

Pewnie kilkaset tysięcy będziemy musieli dozbierać - przyznaje minister Sasin. 

Prezydent Lech Kaczyński zginął 10 kwietnia 2010 r. w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem. Wraz z nim zginęła jego małżonka Maria oraz pozostałe 94 osoby, m.in. ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, a także wielu wysokich rangą urzędników państwowych i dowódców wojskowych. Polska delegacja zmierzała na uroczystości z okazji 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. Pogrzeb pary prezydenckiej odbył się w Krakowie 18 kwietnia 2010 r.