Przewozy najważniejszych osób w państwie z użyciem samolotów będą wykonywane już wyłącznie w formule cywilnej we współpracy z PLL LOT - zapowiedział premier Donald Tusk. Na konferencji prasowej w MON premier wraz z nowym ministrem obrony Tomaszem Siemoniakiem poinformowali o rozformowaniu 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego.

Dla najważniejszych osób w państwie usługi lotnicze w 36. pułku po katastrofie smoleńskiej ograniczyły się do kilku lotów samolotu Tu-154M, tego ocalałego. Jaki nie są praktycznie używane, ich czas dobiega końca też ze względów technicznych. Obsługa samolotowa ze strony 36. pułku i tak by dobiegała końca - powiedział premier.

Jego zdaniem decyzja nowego szefa MON o likwidacji specpułku "po prostu przyśpiesza coś, co było nieuchronne". Tusk powiedział też, że w przyszłości przewozy śmigłowcami najważniejszych osób w państwie będą realizowane prawdopodobnie przez wydzieloną eskadrę w Siłach Powietrznych.

Według premiera, cywilna formuła lotów jest od wielu miesięcy "sensownie stosowana". Latem 2010 roku MON wyczarterował od PLL LOT dwie maszyny Embraer 175 - za 25 mln zł rocznie na maksymalnie cztery lata. Zdaniem Tuska gwarantuje to "od początku do końca w pełni cywilną, a więc niezwykle restrykcyjną procedurę".

Tutaj jedyną zmianą będzie to, że loty z użyciem samolotów będą wykonywane już wyłącznie w formule cywilnej we współpracy z narodowym przewoźnikiem - podkreślił Tusk. Dodał, że być może w przyszłości ta flota będzie większa. Zastrzegł jednocześnie, że korzystanie z dwóch samolotów należących do PLL LOT w dużej mierze wyczerpuje potrzeby państwa. Zapowiedział też dalsze korzystanie z rejsowych połączeń.

Premier nawiązał do słów prezydenta Bronisława Komorowskiego wypowiedzianych, gdy Siemoniak odbierał akt powołania na ministra obrony. Prezydent zalecał wówczas umiarkowanie i mówił, by nie robić zbędnych rewolucji w siłach zbrojnych. Wydaje się, że te pierwsze decyzje pokazują, że minister Siemoniak z pełną akceptacją trafnie rozróżnia, co jest zbędą rewolucją, a co jest twardą i potrzebną decyzją. Likwidacja 36. pułku wydaje się jedną z takich decyzji - ocenił premier.