Polska może mieć za mało czasu na ustosunkowanie się do raportu rosyjskiej komisji badań wypadków lotniczych MAK - ustalili reporterzy śledczy RMF FM. Wkrótce projekt raportu ma do nas trafić. Od momentu otrzymania go, według konwencji chicagowskiej, mamy 60 dni na ustosunkowanie się do niego i naniesienie swoich poprawek.

60 dni to za mało, bo raport będzie napisany w języku rosyjskim. Dokument, jak sprawdzili reporterzy RMF FM, może mieć kilkaset stron plus załączniki z dokumentacją dowodową. Może to być zatem ponad tysiąc stron raportu, który trzeba przetłumaczyć.

Sześciu biegłych zatrudnionych przez prokuraturę ponad dwa miesiące tłumaczyło 1100 stron dokumentów ze śledztwa otrzymanych od Rosjan. Należy więc przypuszczać, że także w tym przypadku czas potrzebny na tłumaczenie byłby podobny. Co więcej nasze poprawki także trzeba będzie przetłumaczyć na rosyjski zanim odeślemy je do MAK-u.

Problem zauważa polski akredytowany przy komisji rosyjskiej Edmund Klich. Zapowiada, że będzie interweniował u ministra spraw wewnętrznych i administracji. Już przygotowuję pismo do pana ministra Millera, żeby jednak rząd wystąpił o przedłużenie tego okresu. Oczywiście obydwie strony muszą się zgodzić. Proponuję, żeby to przedłużyć do 120 dni - mówi Klich.