To materiały o drugorzędnej, jeśli nie trzeciorzędnej wadze - tak ponad 10 tys. stron dokumentów przekazanych Polsce przez rosyjski Międzyrządowy Komitet Lotniczy ocenia pełnomocnik rodzin ofiar katastrofy 10 kwietnia Piotr Schramm. Twierdzi, że forma przekazania tych materiałów świadczy o tym, że Rosjanie za wszelką cenę chcą udowodnić, iż jednak współpracują z Polakami.

Zobacz również:

Przekazane nam materiały, informacje czy dokumenty, np. instrukcje, czy opisy działań urządzeń znajdujących się w samolocie czy w końcu dokumenty nawigacyjne, tablice lub wykazy to nie są dokumenty, które w istotny sposób rzucą nowe światło na prowadzone postępowanie - podkreśla w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Krzysztofem Zasadą mecenas Piotr Schramm. Twierdzi, że nie przybliżą nas do wyjaśnienia przyczyn tragedii, bo wśród dokumentów brakuje kluczowych materiałów. Rosjanie powinni nam przekazać opis urządzeń, które pozwalały na nawigację, które działały w dniu 10 kwietnia na lotnisku Siewiernyj - zaznacza. Dostajemy za to dokumenty o drugorzędnej, jak nie trzeciorzędnej wadze.

Według niego książka serwisowa, która pozostaje w rękach Rosjan, raczej nie wniesie do sprawy nic nowego.

Mecenasa dziwi też sposób przekazywania tych materiałów w Moskwie. To niespotykana praktyka, by z dokumentami najpierw zapoznawać media na konferencji prasowej, a potem pocztą dyplomatyczną przesyłać do Polski - mówi prawnik. Według niego ta sytuacja najjaskrawiej pokazuje, że Rosjanie skupili się na efekcie medialnym swych działań, który ma poprawić wizerunek Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego.